W półprzewodnikach liczy się posiadanie kompletnego środowiska
| Gospodarka AktualnościAmerykańscy ustawodawcy przygotowują się do zatwierdzenia pakietu zachęt o wartości 52 mld dolarów, aby rozbudować potencjał lokalnego przemysłu półprzewodnikowego. Eksperci wskazują, że większość tego wsparcia finansowego nie tylko trafi do producentów chipów, którzy nie potrzebują pomocy, ale też ominie sektor montażu i testów struktur w obudowach (OSAT, outsourced semiconductor assembly and test), który w USA jest mocno niedoinwestowany.
W USA nie wytwarza się też podłoży półprzewodnikowych, co może oznaczać, że cały plan powrotu na rynki macierzyste (tzw. reshoring) się nie uda. Praktycznie wszyscy producenci podłoży półprzewodnikowych są zlokalizowani w Azji. Są to Unimicron i ASE Group z Tajwanu, Ibiden z Japonii oraz SCC z Chin. Według Mordor Intelligence, Unimicron zainwestował ostatnio ponad 700 mln dolarów w badania i rozwój oraz rozbudowę mocy produkcyjnych w zakresie zaawansowanych podłoży typu flip-chip. Cały rynek podłoży był wart 7,7 mld dolarów w 2020 roku i osiągnie 12,2 mld w roku 2027. Oznacza to, że aby produkować lokalnie w USA najpierw samolotem trzeba przywieźć podłoża z Azji.
W zakresie montażu struktur największe na świecie firmy tego typu, jak ASE i Amkor, mają wszystkie swoje fabryki w Azji i nie planują inwestycji w USA. Przeciwnie, inwestują w nowe zakłady w Chinach, na skutek czego mała liczba firm montażowych i testujących w USA poważnie utrudni amerykański plan budowy bezpiecznego łańcucha dostaw elektroniki i może sprawić, że łańcuch dostaw zamiast się skrócić - wydłuży się. W USA jest ok. 25 firm OSAT, ale nie są one wymieniane w rankingach Top 20. Przykład ten pokazuje, że produkcja półprzewodników wymaga nie tylko fabryk chipów, ale posiadania całego środowiska (ekosystemu) obejmującego materiały i montaż. Inaczej struktury półprzewodnikowe też trzeba będzie wysłać do Azji, do testowania i montażu, być może tym samym samolotem, który przywiezie podłoża.