Dlatego też kluczowym wyzwaniem dla europejskiego sektora obronnego staje się koncentracja na rozwoju własnych mocy produkcyjnych na całej długości łańcucha dostaw. Mowa tu o modelu "od węgla do pocisku" – począwszy od pozyskiwania surowców, przez wytwarzanie bazowych elementów, takich jak proch do nabojów artyleryjskich czy obwody drukowane (PCB) do wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych, aż po finalny montaż czołgów, samolotów czy systemów rakietowych. Każde ogniwo tego łańcucha ulokowane poza strefą wpływów europejskich członków NATO stanowi potencjalny punkt krytyczny, który w momencie próby może zostać zerwany.
Niewidzialny fundament armii: elektronika i PCB
Współczesne pole walki jest cyfrowe. Od prostych radiostacji, przez systemy naprowadzania rakiet, aż po zaawansowane drony – każde urządzenie wojskowe jest de facto urządzeniem elektronicznym. Dużą część tych urządzeń, nawet stosowanych w armiach państw NATO, produkuje się obecnie – częściowo lub w całości – w Chinach.
Wiąże się to z trwającym od wielu lat, motywowanym chęcią maksymalnej redukcji kosztów procesem przenoszenia do krajów azjatyckich produkcji przemysłowej, który znacząco wpłynął na lokalne moce wytwórcze na Starym Kontynencie.
Żadna decyzja polityczna, nawet podjęta jednogłośnie przez wszystkie państwa Unii Europejskiej, nie umożliwiłaby dziś zaspokojenia przez europejskie zakłady produkcyjne choćby jednej trzeciej unijnego zapotrzebowania na (zbudowane od podstaw) urządzenia elektroniczne. Przyczyna jest prosta - takich zakładów jest stanowczo za mało lub nie ma już ich wcale.
Sercem i kręgosłupem każdej elektroniki są obwody drukowane (PCB – Printed Circuit Boards). To na nich montuje się procesory, kondensatory i czujniki. Bez PCB nawet najbardziej zaawansowany chip jest bezużytecznym kawałkiem krzemu.
Tymczasem szacuje się, że aż 65% europejskich potrzeb dotyczących PCB pokrywa obecnie import z Chin. Wynika to nie tylko ze świadomych decyzji samych zamawiających, ale również z faktu, że w Europie nie ma wystarczająco wydajnych producentów, którzy na potrzeby europejskiej elektroniki mogliby odpowiedzieć.
Inaczej jednak sytuacja wygląda w przypadku elektroniki militarnej. Produkcja wojskowa w swojej skali daleko odbiega od cywilnych gałęzi sektora i cechują ją raczej małe, nieregularne serie, w przeciwieństwie do wielkoseryjnej produkcji konsumenckiej czy motoryzacyjnej. Oznacza to, że lokalny wytwórca, nawet ze swoimi wydajnościowo ograniczonymi mocami, mógłby być głównym ogniwem w europejskim łańcuchu dostaw do branży zbrojeniowej, a skoro tak nie jest, świadczy to wyłącznie o przyjętej przez decydentów polityce zakupowej.
Unia Europejska dostrzegła problem outsourcowania produkcji kluczowych dla bezpieczeństwa elementów do państw trzecich, ale tylko połowicznie. W odpowiedzi na kryzys półprzewodnikowy, Bruksela wdrożyła European Chips Act, wzorowany na amerykańskim CHIPS and Science Act, a państwa członkowskie inwestują w inicjatywy takie jak polski CEZAMAT. Elektronika to jednak przecież nie tylko półprzewodniki, ale wiele innych komponentów, od których terminowych dostaw, odpowiedniego poziomu jakości i poprawnego działania zależy funkcjonowanie całego urządzenia.
Ukryte zagrożenia importu z Dalekiego Wschodu
Obecny stan rzeczy, w którym europejscy producenci uzbrojenia masowo importują elementy elektroniczne (w tym PCB) od dostawców chińskich lub z fabryk w Azji będących własnością chińskiego kapitału, niesie ze sobą esencjonalne zagrożenia dla bezpieczeństwa państwowego.
1. Pułapka "Just-in-Time" i geopolityka
Producenci elektroniki, także obronnej, dążąc do optymalizacji kosztów stosują liczne narzędzia zarządzania łańcuchem dostaw, w tym Just-in-Time (dostawy na czas), Vendor Managed Inventory (zarządzanie zapasami przez dostawcę) czy Single-sourcing (wybór jednego dostawcy w danym obszarze zakupowym). W warunkach pokoju to świetna ekonomia. W warunkach kryzysu i zakłóceń w dostawach – to katastrofa.
Zaburzenia łańcucha dostaw są nieprzewidywalne i mogą wynikać zarówno z przyczyn naturalnych (pandemie, tajfuny), jak i, co groźniejsze, z przyczyn politycznych. Wystarczy jedna decyzja Pekinu o wstrzymaniu eksportu metali ziem rzadkich, aby europejskie linie montażowe na wiele miesięcy stanęły w miejscu, pozbawiając armie amunicji i sprzętu.
2. Koń trojański w sprzęcie: modyfikacje sprzętowe
Bardzo niepokojącym scenariuszem jest celowa, wroga ingerencja w strukturę sprzętu. Największe możliwości w tym obszarze daje wgranie specjalnie spreparowanego oprogramowania lub modyfikacja wgranego już oprogramowania niektórych elementów elektronicznych montowanych na PCB. Tego typu działanie jest formą ataku na systemy wbudowane (embedded systems). Złośliwe oprogramowanie może doprowadzić do celowego uszkodzenia komponentów (np. przegrzanie) i awarii całego urządzenia, może także pozwolić na gromadzenie i przesyłanie na zewnątrz poufnych danych (np. kluczy, haseł, danych telemetrycznych), manipulowanie funkcjami urządzenia lub zdalne jego włączanie i wyłączanie np. w kluczowych na polu walki momentach.
3. Kradzież własności intelektualnej i danych
Przekazanie do azjatyckiej fabryki projektu PCB lub PCBA (Printed Circuit Board Assembly, obwodu drukowanego z zamontowanymi elementami) to często przekazanie kluczowej wiedzy o działaniu urządzenia. Dokumentacja projektowa (w tym projekt PCB, ale także lista elementów, pliki montażowe) to de facto know-how, które w przypadku urządzenia mającego służyć celom militarnym stanowi nie tylko tajemnicę handlową, ale bardzo często także wojskową. W Chinach, gdzie granica między sektorem cywilnym a militarno-państwowym jest płynna, ryzyko przejęcia tych danych przez niepożądane podmioty jest wysokie. Co więcej, w przeciwieństwie do Europy, gdzie obowiązują rygorystyczne przepisy o ochronie danych i własności intelektualnej, w Azji dochodzenie swoich praw w tym obszarze jest praktycznie niemożliwe.
4. Klonowanie technologii
Udostępnienie dokumentacji technicznej dostawcy z Dalekiego Wschodu otwiera drogę do możliwości skopiowania całego urządzenia. Chińskiemu przemysłowi, nie tylko przecież zbrojeniowemu, nieobca jest inżynieria wsteczna. Zlecając produkcję kluczowych podzespołów w Azji, europejskie firmy muszą się zatem liczyć z ryzykiem, że będą nieświadomie "szkolić" swoich przyszłych konkurentów lub przeciwników, dostarczając im gotowe rozwiązania technologiczne.
5. Sabotaż jakościowy
Dostawca, który nie podlega europejskiej kontroli standardów jakościowych, ma teoretyczną możliwość celowego obniżania jakości dostarczanych komponentów – może stosować gorsze materiały, które szybciej ulegną degradacji, lub montować elementy o niewystarczających parametrach. W skrajnym przypadku może dojść do dostarczenia podzespołów z ukrytymi wadami, które w sprzyjających okolicznościach prawdopodobnie spowodują uszkodzenie lub wyłączenie urządzenia.
W środowisku obwodów drukowanych taką ukrytą wadą są przewężone ścieżki miedziane: projekt ścieżek jest modyfikowany tak, aby ich szerokość była minimalnie mniejsza niż wymagają tego normy dla danego przepływu prądu.
W normalnych warunkach pracy obwód działa, ale podczas obciążenia impulsowego lub przepływu prądu o wyższym natężeniu (np. w systemach zasilania, kontroli napędów, czy nadawczo-odbiorczych), zwężona ścieżka przegrzewa się, co prowadzi do jej przepalenia, czyli trwałego uszkodzenia i w efekcie uszkodzenie podzespołu lub całego urządzenia.
Innym przypadkiem będą wady metalizowanych otworów przelotowych (vias): modyfikacja polega na celowym nanoszeniu zbyt cienkiej lub nieciągłej (zawierającej mikropęknięcia) warstwy przewodzącej miedzi wewnątrz otworów przelotowych, które łączą poszczególne warstwy PCB.
Otwory przelotowe są krytyczne dla integralności sygnału i zasilania. Cienkie lub uszkodzone pokrycie zwiększa rezystancję w punkcie połączenia i w efekcie przy normalnej pracy połączenie utrzymuje się, ale pod wpływem wibracji, zmian temperatury (cykliczne nagrzewanie i chłodzenie), lub wysokiego prądu połączenie ulega degradacji, pęknięciu lub całkowitemu rozwarciu, powodując nieodwracalną awarię urządzenia.
Weryfikacja: czy "lokalny" dostawca jest naprawdę lokalny?
Współpraca z lokalnym, europejskim dostawcą nie powoduje wyżej wymienionych zagrożeń. Geograficzna bliskość zakładów produkcyjnych minimalizuje skutki potencjalnych zaburzeń w dostawach, obowiązujące w Unii Europejskiej przepisy ochronią kupującego przed niebezpieczeństwem związanym z wyciekiem danych, a jakość produkcji zagwarantują powszechne w Europie wysokie standardy jakościowe, możliwe do weryfikacji w trakcie drobiazgowych audytów. Ważnym aspektem jest również możliwość zwrócenia się z każdym sporem do niezawisłych europejskich sądów, do których orzeczeń każdy przedsiębiorca operujący na Starym Kontynencie ma obowiązek się stosować.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że część firm z sektora elektronicznego, z siedzibą w Europie i posiadających europejski NIP i biura, to w rzeczywistości pośrednicy (brokerzy). Tego typu przedsiębiorcy nie posiadają własnych linii produkcyjnych i oferują swoim klientom dostawy elementów z państw azjatyckich, nie mogą zatem zapewnić takiego samego poziomu bezpieczeństwa co lokalny wytwórca.
Aby uniknąć nie do końca uświadomionej współpracy z chińskimi dostawcami, europejski przemysł zbrojeniowy powinien wdrożyć rygorystyczne procedury weryfikacji swoich źródeł zaopatrzenia. Audyt jakościowy, wizytacja w zakładzie produkcyjnym i wgląd w proces kontroli jakości są w tym kontekście koniecznością, ponieważ to jedyny sposób, by upewnić się, że zamówiona elektronika powstaje u europejskiego producenta.
Podsumowanie: czas na europejską suwerenność technologiczną
Wnioski są jednoznaczne: europejski przemysł zbrojeniowy musi fizycznie znajdować się w Europie. Bezpieczeństwo to nie tylko rosnące zapasy uzbrojenia, ale przede wszystkim kontrola nad technologią, która je napędza.
Elektronika to krwiobieg nowoczesnej armii. Choć Unia Europejska słusznie inwestuje w półprzewodniki, nie może zapominać o innych organach tego organizmu, takich jak pozostałe elementy elektroniczne, w tym obwody drukowane. Bez zabezpieczenia ich lokalnej produkcji inicjatywy takie jak European Chips Act będą bezskuteczne.
Tam, gdzie istnieje infrastruktura i dostęp do surowców, produkcja musi wracać do Europy. Jedynie w ten sposób zminimalizujemy ryzyko paraliżu dostaw w warunkach kryzysu. W obecnej sytuacji geopolitycznej jest to bowiem nie tylko ryzyko biznesowe, ale przede wszystkim egzystencjalne zagrożenie dla stabilności całego kontynentu. W elektronice wojskowej "Made in Europe" to nie tylko oznaczenie pochodzenia, ale również certyfikat bezpieczeństwa.
Techno-Service S.A. TS PCB
tspcb.pl