Elektroniczna opieka medyczna - luksus czy konieczność?
| Gospodarka ArtykułyZastosowania cyfrowej elektroniki zataczają coraz szersze kręgi. Czy po technice komputerowej, telekomunikacji i, ostatnio, urządzeniach służących zabawie i rozrywce nadchodzi czas na „cyfrową medycynę" dla każdego? Wszystko wskazuje na to, że tak – czołowi producenci elektroniki są dziś przekonani, że technika cyfrowa i szerokopasmowe łącza komunikacyjne pomogą przenieść ciężar opieki zdrowotnej z przychodni i szpitali do domu pacjenta. Za takim scenariuszem przemawia nie tylko większa wygoda czy poprawa skuteczności leczenia, ale przede wszystkim niże koszty. Starzejąca się populacja oraz przewidywane niedobory lekarzy i pielęgniarek spowodują, że najbliższe dziesięciolecia będą charakteryzowały się lawinowym wzrostem kosztów opieki zdrowotnej. Problemy te dotkną nie tylko kraje biedne czy średnio zamożne, ale nawet takich gigantów w zakresie medycyny jak Stany Zjednoczone.
Z uwagi na starzenie się społeczeństwa, podstawowym problemem będą choroby przewlekłe, które już dziś pochłaniają gros całkowitych kosztów opieki zdrowotnej – według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia aż 75 do 85%. Statystyki mówią same za siebie: na świecie blisko miliard dorosłych ludzi ma nadwagę, a 860 milionów cierpi na choroby przewlekłe.
W Stanach Zjednoczonych sama cukrzyca dotyka ponad 20 mln ludzi, a jej leczenie pochłania rocznie ok. 132 miliardów dolarów! Dzisiaj wielu przewlekle chorych musi odwiedzać swoich lekarzy tylko po to, aby okresowo badać poziom cukru, ciśnienie krwi, wydolność oddechową czy wagę. Elektroniczne glukometry czy ciśnieniomierze są dostępne na rynku już od dłuższego czasu. Dane pomiarowe z takich przyrządów mogłyby być zbierane i wysyłane do eksperta, który na odległość dokonałby ich oceny.
Takie regularne monitorowanie nie tylko zmniejszyłoby liczbę drogich wizyt w przychodni, ale stałoby się swoistym systemem wczesnego ostrzegania, zapobiegającym w porę stanom krytycznym, których konsekwencją są zwykle długie i kosztowne pobyty w szpitalu. Potrzeba takich rozwiązań, wraz ze zwiększoną dostępnością szerokopasmowych łączy internetowych w domach, obiecuje szybki rozwój rynku produktów i usług domowej opieki zdrowotnej. Analitycy z firmy consultingowej Parks Associated przewidują, że jego wartość na świecie wzrośnie od 461 mln USD w 2005 roku do ok. 2,1 mld USD w roku 2010.
Rozwój domowych przyrządów medycznych dopasowuje się idealnie do innego ważnego trendu związanego z rynkiem medycznym – przechodzenia z dokumentacji papierowej na wydajne, bardziej aktualne i łatwe w przenoszeniu zapisy elektroniczne.
Zwolennicy takich rozwiązań nie mają wątpliwości co do ich zalet. Łatwy i szybki dostęp do pełnej informacji o pacjencie obiecuje poprawę skuteczności leczenia, poprawę opieki i obniżenie jej kosztów, a także, co niebagatelne, zmniejszenie liczby błędów. Pomyłki spowodowane ręcznie wypisywanymi zaleceniami i papierową dokumentacją prowadzą do błędów medycznych, powodujących dalsze choroby, a nawet zgony.
Według badań amerykańskiego Instytutu Medycyny, błędy medyczne w Stanach Zjednoczonych zabijają corocznie od 44 a 98 tys. ludzi. A podejrzewa się, że te statystyki są i tak zaniżone.
Choć przechodzenie na elektroniczną dokumentację w USA ciągle natrafia na szereg barier – takich jak brak standardów, obawy naruszenia prywatności i opory ze strony lekarzy – ciągle zyskuje nowych sprzymierzeńców. W ubiegłym roku w jej wspieranie zaangażował się nawet prezydent Bush. Nowe trendy w dziedzinie opieki zdrowotnej nie pozostały niezauważone przez branżę elektroniczną.
Szczególną aktywność przejawia tu Intel, który w ubiegłym roku utworzył specjalny dział mający się skupić na tym rynku, a w czerwcu był jednym z inicjatorów Continua Health Alliance – konsorcjum ponad 20 firm z dziedziny elektroniki oraz sprzętu i usług medycznych. Organizacja ma dwa główne cele: stworzenie standardów zapewniających bezproblemową współpracę cyfrowych urządzeń medycznych i zachęcanie organizacji rządowych i firm ubezpieczeniowych do finansowania umożliwianych przez te urządzenia nowych usług.
Continua koncentruje się na trzech segmentach rynku. Pierwszym jest "rynek fitness", związany z licznym gronem ludzi poświęcających wiele czasu i pieniędzy na bieżnie, siłownie i osobistych trenerów, aby zachować sprawność fizyczną. Drugi, związany z wymienionym wcześniej leczeniem chorób przewlekłych, obejmuje przyrządy takie jak ciśnieniomierze i elektroniczne glukometry, umożliwiające bezprzewodowy transfer wyników pomiarów do lekarza lub terapeuty. Trzeci segment jest związany z systemami monitorującymi, ułatwiającymi zdalną opiekę nad ludźmi starszymi.
Jednak cele nowej organizacji nie są wcale proste do osiągnięcia, bowiem rynek domowej opieki zdrowotnej ciągle napotyka na szereg poważnych barier. Największą jest to, że większość ubezpieczycieli nie refunduje kosztów odpowiedniego sprzętu i usług.
Główną przyczyną tego stanu jest brak szerszych badań klinicznych potwierdzających zalety takich rozwiązań. Wielkie firmy ubezpieczeniowe i organizacje rządowe finansujące opiekę zdrowotną chcą najpierw dowodów, zanim zaczną płacić. Zwolennicy nowych rozwiązań liczą jednak, że szybko rosnące koszty opieki zdrowotnej i kolejne dowody użyteczności cyfrowej medycyny przekonają ich w końcu do otwarcia portfeli.
Drugim istotnym ograniczeniem jest brak odpowiedniej infrastruktury, która pozwoliłaby w pełni wykorzystać dane zbierane i przesyłane przez domowy sprzęt medyczny. Większość dzisiejszych urządzeń i systemów to niekompatybilne opracowania firmowe, niemogące współpracować z systemami innych producentów. Takie rozwiązania są drogie i ograniczają możliwości wykorzystania zbieranych informacji.
Idealnie byłoby, gdyby domowy sprzęt medyczny używał standardowych formatów danych, które mogłyby być bezpośrednio wprowadzane do elektronicznej dokumentacji pacjenta. Jest to podstawowy cel firm zrzeszonych w organizacji Continua, która zamierza opublikować jednolite zalecenia zapewniające wzajemną komunikację przyszłych urządzeń w oparciu o popularne standardy takie jak Bluetooth, USB, WiFi i ZigBee.
Zalecenia te mają być dostępne w czwartym kwartale 2007 roku. Grupa poprowadzi również program certyfikacji, aby zagwarantować współdziałanie urządzeń różnych producentów. Pierwsze standardowe produkty z logo Continua powinny pojawić się na rynku na początku 2008 roku.
Kolejną barierą jest to, że obecne urządzenia są zbyt skomplikowane i zbyt trudne w instalacji, co zmusza wykorzystujące je firmy do zatrudniania fachowego personelu i podnosi ogólne koszty. Koniecznością staje się ich maksymalne uproszczenie, nie dziwi więc fakt, że wśród członków Continua są duże firmy, których specjalnością jest przyjazny dla użytkownika sprzęt powszechnego użytku, takie jak Philips czy Samsung.
Jednak tu rodzi się następna trudność – nowe urządzenia muszą być nie tylko proste w użyciu, ale też odpowiednio bezpieczne i niezawodne, bowiem od tego może zależeć zdrowie, a nawet życie korzystających z nich pacjentów. Dlatego firmy tradycyjnie mocne w elektronice użytkowej będą musiały zmierzyć się z nowymi, niespotykanymi dotychczas problemami, typowymi dla rynku sprzętu medycznego, i efekt ich działań nie jest z góry przesądzony.
Z tego samego powodu nowe produkty będą wymagały szeregu badań i zatwierdzeń odpowiednich instytucji, co też z pewnością opóźni ich debiut rynkowy. Dlatego Continua chce w pierwszej kolejności skupić się na sprzęcie fitness, który nie wymaga aż tylu działań certyfikacyjnych, nie potrzebuje refundacji ubezpieczycieli, nie musi być kompatybilny z innym sprzętem, a jego ewentualne błędy nie zagrażają zdrowiu użytkowników. Pozostałe dwa segmenty rynku wskazywane przez konsorcjum prawdopodobnie nie zaczną przynosić korzyści wcześniej niż za kilka lat.
Pionierami domowych usług medycznych w Stanach Zjednoczonych mogłyby być duże firmy, które zajmują się zarówno ubezpieczeniami zdrowotnymi, jak i świadczeniem usług medycznych. Spektakularnym przykładem takiej organizacji jest Kaiser Permanentne, obsługująca ponad 8 mln klientów, zatrudniająca 12 tys. lekarzy i dysponująca 30 dużymi centrami medycznymi.
Dla takich firm cyfrowe produkty i usługi mogłyby być znakomitym środkiem obniżenia kosztów i zwiększenia efektywności działania, czego wymiernym skutkiem byłaby poprawa wyników finansowych.
Z podobnych powodów cyfrowa opieka medyczna ma szansę rozwijać się szybciej w krajach o bardziej scentralizowanych systemach opieki zdrowotnej, zarządzanych z poziomu administracji rządowej. Jest zatem wielce prawdopodobne, że rynek nowych produktów i usług zakwitnie wcześniej nie w zdominowanej przez model prywatnej opieki Ameryce, ale np. w Europie.
Główni członkowie (tzw. founding promoters) Continua Health Alliance (www.continuaalliance.org): | ||
---|---|---|
|
|
|
W tym momencie przychodzi na myśl nasza kulejąca i ciągle borykająca się z brakiem pieniędzy służba zdrowia. Czy jest możliwe, aby w awangardzie przemian znalazła się również Polska? Wszak i u nas elektroniczne ciśnieniomierze i glukometry zyskują popularność, a liczba szerokopasmowych łączy rośnie sukcesywnie z roku na rok.
Nie brakuje też firm specjalizujących się w elektronice medycznej, niezbyt dużych ale innowacyjnych i elastycznych, które z pewnością wykorzystałyby nową okazję rynkową. Dołóżmy do tego kolejny kanał komunikacyjny, europejską specjalność – sieci telefonii komórkowej, oraz płynące szerokim strumieniem fundusze unijne... Lepszej okazji nie będzie.
Bazą dla nowego modelu opieki zdrowotnej, nowych urządzeń i usług mógłby być zapowiedziany niedawno przez NFZ elektroniczny system ewidencjonowania usług medycznych, czyli słynne już elektroniczne karty ubezpieczeniowe. Kolejnym logicznym krokiem byłaby właśnie elektroniczna opieka medyczna.
Tadeusz Drozdek