Dzisiaj widać je najlepiej, jeśli chodzi o telewizory i telefony komórkowe, odtwarzacze muzyki i laptopy, bez których ogromna część z nas nie jest w stanie funkcjonować. Ale skoro elektronika jest częścią współczesnego stylu życia i nowoczesnego biznesu, to zależność od niej jest naturalna, a uzależnienie jest traktowane jako objaw całkowicie pozytywny.
Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez analityków iSuppli, w trudnym dla światowej elektroniki 2009 roku, a więc okresie, gdy w wielu krajach dochody ludności zmalały, wydatki na elektronikę konsumencką, a zwłaszcza nowoczesne elektroniczne gadżety, nieproporcjonalnie dużo wzrosły. W skali świata średnia obniżka dochodów ludności wyniosła 2% i tym samym 2009 rok okazał się pierwszym od II wojny światowej, kiedy zanotowano spadek.
Jednocześnie w tym samym czasie obroty na rynku smartfonów wzrosły o blisko 10% w stosunku do rekordowego roku 2008, telewizorów LCD o 14%, a komputerów przenośnych aż o 90%.
Jeszcze bardziej widowiskowo wyglądają wyniki ilościowe sprzedaży tych urządzeń, które dla telewizorów oznaczają 42% więcej sprzedanych odbiorników, telefonów o 14%, a komputerów kupiono w 2009 roku o ponad 100% więcej. Wyniki te okazały się na tyle zaskakujące, że przeprowadzono dodatkowe badania. Okazało się, że konsumenci są tak bardzo uzależnieni od nowych elektronicznych gadżetów i sprzętu powszechnego użytku, że nie rezygnują z kupowania, nawet mając mniejsze dochody, większe raty kredytów do spłacenia i wydatki na żywność.
Najnowsza elektronika pozycjonowana jest dzisiaj na samym szczycie potrzeb konsumenckich i dla jej posiadania społeczeństwo woli zrezygnować z kupowania biżuterii, wyjazdów na wakacje oraz z wielu rozrywek. Dotychczas takie zachowania dotyczyły tylko kosmetyków, które w ciężkich czasach zawsze się sprzedawały lepiej, pełniąc rolę „małej przyjemności”. Dzisiaj tę funkcję przejmują elektroniczne gadżety, niemniej trudno zaliczyć je do tanich drobiazgów poprawiających humor.
Zachowania takie nie tylko pojawiają się w USA i krajach Europy Zachodniej, ale również w Polsce, gdzie bez względu na sytuację na rynku sprzedaż drogich telefonów i telewizorów nieustannie rośnie. Podobnie jest z innymi popularnymi urządzeniami znanymi z reklam i podane przykłady nie są bynajmniej odosobnione. Uzależnienie od elektroniki nie tylko jest faktem, ale trzeba przyznać, że przyjmuje już formę ekstremalną. Należy oczekiwać, że w przyszłości zależność od nowości jeszcze się pogłębi i będzie obejmować nie tylko elektronikę konsumencką, ale wiele innych branż, w tym również tych coraz bardziej profesjonalnych.
Niewątpliwie opisane zjawisko jest dzisiaj potężną siłą napędową dla całego przemysłu, w dużej mierze odpowiedzialną za to, że 2009 rok tylko w niewielkim stopniu zaszkodził firmom elektronicznym, a dla wielu był nawet okazją do przyspieszenia rozwoju. Uzależnieniem od elektroniki można też próbować tłumaczyć wysokie wzrosty w przemyśle, przekraczające kilkakrotnie średnią dla gospodarki, a nawet to, że większość dostępnych prognoz na bieżący rok zapowiada wzrost bez tej niepewności i dystansu charakterystycznego dla oceny perspektyw innych rynków.
Z punktu widzenia przemysłu elektronicznego uzależnienie społeczeństwa od elektroniki jest taką samą pożywką, jaką są palący papierosy dla przemysłu tytoniowego. Niewątpliwie obie branże mają ze sobą wiele wspólnego, jeśli chodzi o zachowania klientów. Dlatego być może nadszedł czas, aby zacząć analizować i adaptować działania promocyjne tam wykorzystywane do tego, aby lepiej rozwijać biznes. W firmach elektronicznych nie pracują jeszcze specjaliści od uzależnień, ale nie znaczy, że wkrótce nie będą potrzebni do rozwoju biznesu.
Robert Magdziak