Zrównoważona produkcja, produkty i działania biznesowe to dzisiaj już coś więcej niż tylko rozmowy w zarządach firm i społecznościach inwestorów oraz ładnie napisany tekst w zakładce „o firmie”. Może to pandemia podniosła świadomość i społeczną wartość ochrony zdrowia pracowników, konsumentów i środowiska. Być może coraz większy udział młodych osób wśród konsumentów i ich większa wrażliwość przesunęły środek ciężkości tego zagadnienia./p>
Chociaż pandemia mogła wielu osobom otworzyć oczy, nie jest ona jedynym czynnikiem, który przyczynia się do przebudzenia społecznego. W 2018 roku jeden mieszkaniec Europy Zachodniej posiadał 5,6 urządzenia elektronicznego, w 2023 roku ma ich już mieć 9,4 (wg Statisty), gdyż postęp w cyfryzacji, komunikacji, medycynie, robotyce, rozrywce, transporcie sprzyja użyciu elektroniki. Przeciętne gospodarstwo domowe w USA ma obecnie 25 urządzeń, w porównaniu z 11 w 2019 r. (wg Deloitte) – z powodu pandemii nasycenie elektroniką wzrosło ponaddwukrotnie.
Producenci nieustannie przekonują konsumentów do ciągłego kupowania najnowszych rozwiązań. Niestety to, co jest dobre dla biznesu, jest zwykle oznaką krótkiej eksploatacji. W 2019 roku jeden obywatel UE wytwarzał rocznie ok. 20 kg elektrośmieci (wg Eurostatu), z czego tylko połowa poddana została recyklingowi. Takie wskaźniki muszą w niedalekiej przyszłości przełożyć się na zakazy, obowiązki, których zapowiedzi już się pojawiły, jak „prawo do naprawy”. Wymuszenie zrównoważonej elektroniki może zmienić zasady gry w biznesie, a ponieważ rozwój w tym kierunku nie jest wcale prosty, lepiej zacząć z wyprzedzeniem.
Być odpowiedzialnym społecznie nie jest też drobnym przedsięwzięciem. Wymaga sprofilowanego na środowisko podejścia do procesów, a być może nawet całkowitej reorganizacji biznesu. Dla większości firm zrównoważony rozwój definiuje norma ISO 14001, która zapewnia system oceny i zarządzania środowiskowego, ale można zacząć od działań mniejszego kalibru.
Producenci stosujący się do tego trendu wprowadzają zmiany, takie jak zwiększanie zawartości materiałów pochodzących z recyklingu, biodegradowalnych, a ich konstrukcje są łatwe w naprawach, a więc pozwalają na prosty demontaż i rozdzielenie części składowych. Wymienna bateria oraz obudowa zapewniająca proste otwarcie, a więc skręcana, a nie klejona, z zatrzaskami nieulegającymi zniszczeniu to podstawa. Niezbędne działania to również długo dostępne aktualizacje oprogramowania i wsparcie posprzedażne, a także sprzedaż części zamiennych po rozsądnych cenach. Niektórzy praktykują możliwość wymiany starego sprzętu na nowy z rabatem. Zwrócony można sprzedać ponownie po odnowieniu, np. wymianie baterii i obudowy oraz kalibracji i w efekcie zapewnić to, aby nie trafił od razu na śmietnik.
W działania powinni być też włączeni projektanci, bo oni odpowiadają za możliwość łatwego serwisu i np. mogą nanieść oznaczenia na komponentach i płytkach wskazujące na parametry, punkty pomiarowe z wartościami napięć do weryfikacji działania oraz kontroli jakości. Istotne są etykiety i oznaczenia materiałów, np. na bateriach, bo ułatwia to pracę serwisu oraz recykling. Z tym jest spory problem, gdyż wielu producentów postrzega naiwnie brak oznakowania jako element zapewnienia tajemnicy przedsiębiorstwa. Drobiazgów posuwających nas w kierunku zrównoważonej elektroniki jest wiele, w tym takie, które można łatwo wdrożyć, na przykład w zakresie opakowania, które nie musi zawierać dziesiątek torebek foliowych i akcesoriów typu kabel USB. On nie musi być w komplecie, tylko za dopłatą. To oczywiste, niemniej jak piszą eksperci, największym problemem z tym, żeby elektronika była zrównoważona, jest brak działania osób decyzyjnych, które nie podejmują inicjatyw wykraczających poza obowiązki.
Robert Magdziak