Wydawałoby się, że tę zasadę można zastosować też do innych zagadnień i obszarów rynku. Być może tak jest, ale niekoniecznie w przypadku oprogramowania narzędziowego. Tutaj także dobre narzędzia programistyczne są kosztowne, bo ich tworzenie wymaga wiele wysiłku, a programiści oczekują godziwego wynagrodzenia. Tworzenie oprogramowania wymaga kreatywności, wiedzy, czasu, po to, aby finalne narzędzie było bezpieczne i funkcjonalne. Dlatego co do zasady docenia się wiedzę, kreatywność i poświęcenie wymagane do projektowania elektroniki i pisania dobrego oprogramowania. Jednak na rynku jest znaczna rozbieżność ‒ podczas gdy programiści i producenci oczekują najwyższej zapłaty za swoją pracę, często niechętnie płacą za wysokiej jakości oprogramowanie, narzędzia i procesy, które pomagają im być bardziej efektywnymi.
Widać to w tym, że wielu producentów oprogramowania musi oferować swoje produkty w darmowych, otwartych rozwiązaniach. Podstawowa wartość tego, co oferują, jest całkowicie odrzucana, ponieważ zespoły programistyczne i firmy odmawiają płacenia za jakość. Stąd producenci oprogramowania narzędziowego proponują najdziwniejsze plany biznesowe, polegające na rozdawaniu swoich produktów za darmo i nadziei, że będą mogły sprzedawać dokumentację, umowy wsparcia, opcjonalne dodatki, aby zarobić na życie.
Bierze się to z tego, że na rynku jest mnóstwo wolnego oprogramowania, od systemów operacyjnych po środowiska programistyczne i wiele z tych pozycji jest całkiem dobrych. Niekoniecznie bardzo dobrych, funkcjonalnych i jakościowych, ale „wystarczająco dobrych”.
Dla firm OEM to okazuje się wystarczające. Ich celem jest wprowadzanie na rynek sprzętu, a oprogramowanie jest tylko pomocą w jego sprzedaży i samo nie ma dla nich żadnej wartości. Tak więc darmowe jest często „wystarczająco dobre”, aby pomóc sprzedać hardware. Skutkiem jest to, że funkcjonalność wielu urządzeń pozostawia dużo do życzenia. Luki bezpieczeństwa, błędy, niedostateczna wydajność nie biorą się znikąd. To samo dotyczy okresu wsparcia technicznego, dostępności aktualizacji, które u wielu producentów bywa iluzoryczne i kończy się w momencie wypuszczenia nowej generacji produktu.
W przypadku sprzętu konsumenckiego takie podejście zapewne trzeba zaakceptować, bo koszty są bardzo istotne, a czas życia znakomitej części sprzętu jest krótki. Urządzenia te nie pełnią ponadto istotnej funkcji dla życia i procesów. Dlatego do jakości oprogramowania przykłada się mniejszą wagę, narzędzia też nie muszą być z górnej półki.
Oczywiście jest to myślenie krótkowzroczne, bo oszczędzanie na jakości narzędzi nie obniża kosztów, tylko przenosi je w przyszłość: na droższą obsługę techniczną, reklamacje, opóźnienia. Mogę one skutkować uszkodzonym produktem, który nie będzie działał i może otworzyć drzwi do krytycznych luk w zabezpieczeniach. Jaki jest koszt dla marki, której nazwa będzie kojarzona przez tygodnie z powodu naruszenia bezpieczeństwa? Wszyscy myślimy, że nam się to nie przydarzy, ale to nie jest właściwe podejście. Może się zdarzyć i się zdarzy.
Czas zacząć dostrzegać prawdziwą wartość oprogramowania i narzędzi używanych do jego tworzenia, bo dzięki temu łatwiej i szybciej można dostarczyć na rynek poszukiwane innowacje. W ostatnich latach wiele się mówi w branży o jakości, która pojawia się przy każdej okazji i wydaje się uniwersalnym kryterium definiującym relacje na rynku, ale w praktyce bywa to pusta deklaracja. Mamy wiele do zrobienia.
Robert Magdziak