Wśród tych 3300 pozycji objętych nową taryfą są standardowe układy analogowe, wzmacniacze operacyjne, stabilizatory, przetworniki ADC i DAC, oraz podobne. Zdaniem analityków rynku, ruch ten kończy okres wojny cenowej i rozpoczyna nową epokę maksymalizacji zysku, która staje się strategią TI na kolejne lata. Firma planuje wiele inwestycji w potencjał produkcyjny, w tym chce wydać ogromną sumę 60 mld dolarów na siedem nowych fabryk zlokalizowanych w USA, w stanach Utah i Teksas. To największa inwestycja od lat. W oczywisty sposób na inwestycję mają złożyć się klienci, którzy bez problemu będą mogli się zaopatrzyć w półprzewodniki, tyle że może być ich nie stać na takie markowe produkty.
Duża podwyżka zawsze niesie ryzyko, że klienci jej nie zaakceptują - zwłaszcza dotyczy to odbiorców z Chin - a firma straci udziały w rynku na rzecz konkurencji. To, czy to się stanie, jest kwestią otwartą. Na razie trwa wykupywanie zapasów magazynowych po starych cenach, po to, by zyskać na czasie, zaoszczędzić na bieżących zamówieniach, a dalej być może po to, aby przygotować się do zastąpienia drogich podzespołów ich tańszymi odpowiednikami.
Wiele standardowych układów analogowych jest wytwarzanych przez minimum kilku producentów. Przykładem mogą być stabilizatory LDO. Inne, jak wzmacniacze audio czy wzmacniacze operacyjne, można zastąpić innymi po drobnych zmianach konstrukcyjnych. Gorzej jest z odpowiednikami w zakresie zaawansowanych precyzyjnych przetworników ADC/DAC, gdzie produkty TI nie mają konkurencji. To właśnie w tej grupie (9% wszystkich chipów objętych podwyżką) ceny wzrosną ponad 100%, co umacnia tezę o tym, że celem jest wyciśnięcie z rynku maksymalnych funduszy. Przychody TI w pierwszym kwartale 2025 r. wzrosły o 11% w skali roku, a na drugi kwartał też przewyższają oczekiwania, co znaczy, że firma nie ma problemu z rentownością.
Zdaniem specjalistów ruch cenowy TI oznacza, że rynek półprzewodników kończy dwuletni okres charakteryzowany przez duże zapasy magazynowe i wchodzi w fazę ożywienia, co będzie widoczne w zwiększających się już pod koniec roku czasach dostaw. W zakresie układów analogowych realizacja zamówień już trwa dłużej, a dystrybutorzy prognozują, że w czwartym kwartale 2025 r. podaż będzie ograniczona. Cykliczność tych procesów jest oczywista dla łańcucha dostaw, stąd w komunikatach pojawiają się sugestie do składania zamówień z wyprzedzeniem.
W 2023 roku TI rozpoczął wojnę cenową poprzez obniżki cen, co spowodowało obniżkę jego marży produkcyjnej z 68,8% (2022 r.) do 56,8%, po to, aby zredukować zapasy i zwiększyć wolumen sprzedaży. Teraz zrobi zwrot w drugą stronę i chce do zarobku wykorzystać nadchodzące ożywienie na rynku i zwiększyć marżę do ponad 60%, czyli do poziomu konkurencji - np. ADI ma ten wskaźnik rzędu 59%.
Czy to się uda, zależy od wielu czynników. Wzrost cen może nie przełożyć się na większe przychody, bo może zabraknąć popytu z rynku. Według WSTS pomimo trzech kolejnych kwartałów umiarkowanego wzrostu sprzedaży rok do roku chipów analogowych oraz pozytywnych nastrojów wśród przedstawicieli branży, analitycy wskazują na mniej zachęcające dane dotyczące wskaźnika PMI (Purchasing Managers’ Index) z USA i Chin oraz wysoki poziom zapasów w TI i Analog Devices jako potencjalne powody do obaw.
Jeśli rzeczywisty popyt ze strony użytkowników końcowych pozostanie niewielki, może to skutkować szybszym niż przewidywano cyklem wyprzedaży zapasów. Kluczowe może być także zachowanie konkurencji, która też może zwiększyć ceny, przypierając rynek do muru, lub próbować odebrać TI udziały w rynku poprzez konkurencyjną ofertę.
Robert Magdziak