Android@Home nadzieją domowej automatyki
| Gospodarka ArtykułyJest wiele technologii, które dosłownie czekają tuż za rogiem i lada moment będą dostępne na rynku, jednak lata lecą, a one cały czas są mniej więcej w tym samym miejscu. Przykładem mogą być ogniwa paliwowe, które miały już dawno zrewolucjonizować zasilanie komputerów telefonów i samochodów. Do grupy tej zaliczyć można także systemy domowej automatyki, które już dekadę temu miały połączyć oświetlenie, ogrzewanie, system alarmowy i multimedia w naszych domach w sieć i dać możliwość zarządzania nią zdalnie.
Domową automatyką zajmują się dziesiątki firm na całym świecie, ale mimo to w tym roku, zdaniem analityków ABI Research, powstanie tylko 1,8 mln nowych instalacji. Niemniej liczba ta ma wzrosnąć do 12 mln w ciągu kolejnych 5 lat, co zmusza do zastanowienia się, czy jest to kolejne myślenie życzeniowe, może pomyłka, czy też zaszły jakieś wydarzenia, które wreszcie przełamią patową sytuację na tym obiecującym rynku.
Domowa automatyka to na razie towar luksusowy i drogi. Potencjalne osoby zainteresowane możliwością sterowania urządzeniami domowymi i zdalnym monitoringiem muszą nie tylko wyłożyć duże sumy pieniędzy nawet za proste funkcjonalnie sterowniki i elementy wykonawcze, ale także wykazać się dużym rozeznaniem w rynku, wiedzą techniczną na temat możliwości technicznych poszczególnych rozwiązań i nie może być im straszne związanie się z jednym dostawcą produktów. Innymi słowy domowa automatyka trafia do ludzi majętnych lub osób zafascynowanych tą technologią. Dlatego, jeśli miałoby coś się zmienić na lepsze, technologia ta powinna stać się tania, masowa i standardowa, co jest bardzo trudne do osiągnięcia.
Źródła problemów były do tej pory ukryte głównie w rozdrobnionym rynku. Swoje koncepcje i rozwiązania promowało wiele firm, na przykład Motorola, Aciontec, AlertMe, Echelon, iControl, Intermatic, AT&T, EnOcean, Cisco, Honeywell i inne mniejsze. Oczywiście ich systemy nie były ze sobą zgodne, nikt też nie dążył do standaryzacji licząc, że to jego produkt stanie się tym, do którego dopasują się inni. Działania rynkowe były podporządkowane celowi biznesowemu, a więc doprowadzeniu do tego, aby to inni płacili opłaty licencyjne. W efekcie trudno nie zauważyć, że w domowej automatyce potencjalni klienci i użytkownicy nie byli traktowani podmiotowo jako najważniejsi, ale raczej utylitarnie, jako źródło pieniędzy na przeczekanie i wypchnięcie z rynku konkurentów.
Oprócz wielu firm, z których żadna nie osiągnęła masy krytycznej do tego, aby nadać rynkowi kształt. Problemy pogłębiają się na skutek istnienia wielu standardów technicznych w zakresie komunikacji elementów domowej automatyki. Mamy co najmniej pięć architektur sieci i protokołów: X10, LonWorks, HomePlug, Insteon, KNX i minimum cztery media transmisyjne: ZigBee, Z-Wave, Wi-Fi, PLC. Dopiero niedawno producenci domowej automatyki porzucili koncepcję łączenia kablami elementów systemu i uznali, że w dobie technik bezprzewodowych nie przekonają nikogo do prucia ścian apartamentów. Szczęśliwie obecnie domowa automatyka promowana jest hasłem „No New Wire”, niemniej zasadne jest pytanie dlaczego zajęło to tyle czasu. Opisane problemy rynku opisują stan obecny i nie należy ich traktować jako przeszłość. Zatem w obecnym kształcie rynku szanse na 12 mln instalacji w 2016 roku raczej należałoby zaliczyć do kategorii życzeń.
Wyjście z klinczu ma zapewnić firma Google, a dokładniej jej jeden z ostatnich projektów Android@Home. Na bazie systemu operacyjnego Android, który błyskawicznie zawojował rynek smartfonów i ma miliony użytkowników, Google chce stworzyć platformę oprogramowania dla systemów domowej automatyki, która stanie się uniwersalnym systemem obsługującym wiele technologii. Siła Google i bardzo niska cena tego oprogramowania ma zapewnić to, że jej rozwiązanie szybko zdominuje rynek. Android@Home ma mieć też własny protokół bezprzewodowej komunikacji, co da szansę podłączenia się pod projekt mniejszym producentom. Niewątpliwie jeśli za domową automatykę bierze się Google, to patrząc wstecz na jej dokonania, należy uznać, że te 12 mln instalacji mogą stać się tylko jej zasługą i zyskują realny kształt.
RM