Oprócz wiedzy konieczna jest zdolność posługiwania się skomplikowaną aparaturą pomiarową i innymi narzędziami przeznaczonymi do analizy działania. Już sama ta lista, która w niczym nie jest przesadzona, dowodzi, że nie każdy inżynier elektronik może nadawać się na takie stanowisko.
Wiele godzin spędzonych nad źle działającym układem elektronicznym to wyzwanie, takie samo jak praca detektywa lub lekarza zmagającego się z chorobą pacjenta. Jeśli zgodzimy się ze projektowanie jest trudną i odpowiedzialną pracą, to niewątpliwie uruchamianie jest jeszcze trudniejsze, gdyż wiąże się z odpowiedzialnością. O ile nie jest ona może mocno zarysowana w elektronice konsumenckiej, to z pewnością twórca lotniczej awioniki nie może wychodzić z założenia, że jak klient zgłosi awarię, to poprawi własne błędy w kolejnej aktualizacji.
W tej pracy tylko w ograniczonym zakresie można polegać na analogiach i niestety tylko w niewielkim stopniu można się jej nauczyć na studiach z literatury fachowej i książek, a nawet za pomocą specjalnie przygotowanych eksperymentów. Najlepszym nauczycielem w zakresie uruchamiania układów elektronicznych jest doświadczenie w pracy nad projektami, gdyż nie da się opisać tysięcy indywidualnych problemów, pomyłek, niezgodności, czy też zwykłych przeoczeń. Dlatego proces nauczania na studiach i literatura skupiają się raczej na dobrej metodologii projektowania, profilaktyce i wskazywaniu miejsc gdzie najczęściej zdarzają się błędy.
Uruchamianie układów elektronicznych i systemów w sterylnych warunkach ćwiczeń laboratoryjnych lub też w książkowych opisach nie uwzględnia presji czasu, która praktycznie zawsze towarzyszy działalności komercyjnej. Związany z tym stres pokazuje, że dobry konstruktor taki, który potrafi doprowadzić niedziałające urządzenie do porządku, oprócz kompetencji merytorycznych powinien być odporny psychicznie i umieć działać skutecznie pod presją.
Współczesna elektronika jest coraz bardziej złożona, setki nowych podzespołów ukazujących się na rynku wymuszają na konstruktorach pogłębianie swojej wiedzy. Przydaje się czytanie prasy fachowej, grup dyskusyjnych i innych materiałów on-line, chociażby po to, aby nie rozwiązywać problemów, które inni już przezwyciężyli. To samo dotyczy umiejętności pracy i jej dokumentowania w zespole, gdyż coraz rzadziej jeden projekt wykonuje jedna osoba.
Uruchamianie układów elektronicznych wymaga wreszcie od konstruktora nieufności. Projekty tworzone są w oparciu o kupowane podzespoły elektroniczne, oprogramowanie za pomocą kompilatorów, całe projekty w oparciu o oprogramowanie EDA itd. Każdy z tych etapów może okazać się pułapką. Błędy wewnątrz układów scalonych powodujące anomalie w pracy, niepoprawne działanie mikrokontrolerów nie są dzisiaj niczym odkrywczym. To samo dotyczy błędnej pracy kompilatorów i narzędzi projektowych, które potrafią spłatać niejednego psikusa. Zagrożenie kryje się również w coraz częstszym zjawisku fałszywych układów scalonych, baterii, a nawet elementów pasywnych, których na rynku jest pełno.
Opisane zjawiska w coraz większym stopniu wpływają na powodzenie w realizacji projektów realizowanych przez firmy elektroniczne, może zatem nadszedł już czas, aby elektronicy w listach motywacyjnych, zamiast standardowych formułek, opisywali wykryte błędy w układach. I ile ciekawsza byłaby ich lektura!