Aby inteligentny dom stał się faktem, musi dojść do wypracowania standardu zapewniającego możliwość współpracy w jednej instalacji urządzeń wielu producentów, a więc głównie oprogramowania, protokołu wymiany danych oraz innych szczegółów, jak zasilanie, wyprowadzenia lub obudowy. Na bazie najlepszych projektów kilku firm, które zajmują się tą tematyką od dawna, organ taki jak IEEE powinien stworzyć obowiązującą wszystkich normę. Na to się nie zanosi, bo dawniej inteligentnym domem zajmowały się raczej małe przedsiębiorstwa, które nie miały takiej mocy sprawczej, a obecnie w tytułową tematykę wmieszali się giganci, których głównym celem stało się wypromowanie swojego rozwiązania, uczynienie go faktycznym standardem i późniejsze pobieranie opłat licencyjnych.
Rynkowe batalie o narzucenie reszcie konkurentów swojego rozwiązania mają długą tradycję, ale patrząc wstecz na bitwy takie jak VHS kontra Betamax, widzimy, że starcia takie są kosztowne, nawet dla zwycięzców, bo klienci długo czekają na wyklarowanie się sytuacji i unikają inwestycji. Z tych lekcji raczej nikt nie wyciąga wniosków, bo bez względu na korzyści, jakie można odnieść na polu inteligentnego domu, w ostatnich latach mamy coraz więcej propozycji "standardów" i coraz mniej chęci do współpracy.
Czarę goryczy przelał ostatnio Google, który zaangażował się w Brillo, własny system operacyjny i protokół o nazwie Weave, przeznaczone do tworzenia aplikacji inteligentnego domu. Weave ma być konkurencją dla ZigBee Cluster Library, który jeszcze do niedawna miał szansę stać się zaczynem porządku w tym obszarze jako wspólne opracowanie ZigBee Alliance i Th read Alliance - dwóch organizacji zaangażowanych od dawna w tej tematyce. Prócz tego mamy jeszcze projekt AllJoin firmy Qualcomm, wspierany przez AllSeen Alliance i konkurencyjny do niego IoTivity firmy Intel, skupiony wokół Open Interconnect Consortium.
Ponieważ rynek PC nie ma teraz najlepszych perspektyw, Intel inwestuje sporo wysiłku w budowę własnej pozycji na rynku mniejszych urządzeń i rozwiązań mobilnych, stąd bierze się zainteresowanie IoT i inteligentnym domem. Poza tym Qualcomm jest tutaj konkurencją Intela, więc oba rozwiązania tak naprawdę są dla siebie kontrą. Brillo Google też ma konkurencję ze strony Apple'a, który opracował swój Home Kit. Oba te pomysły są rozwinięciem systemów mobilnych ze smartfonów: Androida oraz iOS i jedyne, co można o nich powiedzieć, to to, że są do siebie w opozycji. Gdzieś pomiędzy plącze się jeszcze Open Internet Consortium i parę mniej ważnych inicjatyw jak Google/Nest oraz wiele drobnych pomysłów firmowych.
Te liczne inicjatywy dodatkowo komplikują przyszłość Internet of Th ings, bo rynek takich aplikacji staje się podzielony na rozłączne fragmenty przypisane do firm, standardów komunikacyjnych lub zastosowań, w efekcie rynek także będzie czekał na wyklarowanie się sytuacji po to, aby nie poprzeć czegoś nieperspektywicznego. Ponieważ IoT i inteligentny dom mają wiele wspólnego, obie technologie nie wspierają się, tylko przeciwnie, ciągną w dół krzywą rozwoju.
Wydaje się, że na skutek tych działań inwestycje w inteligentny dom można spokojnie odłożyć na przyszłą dekadę. Wiadomo, że nie da się dzisiaj uciec od współpracy takich aplikacji z tabletami i smartfonami, sterowaniem i monitoringiem wideo przez Internet. Stąd trzeba czekać, licząc, że wybór lidera może być szybszy niż dla VHS-Betamax, co zabrało aż 14 lat!
Robert Magdziak