W ostatniej dekadzie elektronika konsumencka na tyle się rozrosła, że kierunek przepływu innowacji w wielu przypadkach diametralnie się odwrócił. Najbardziej spektakularnym przykładem nowej technologii, która na poważnie zaistniała w telefonach komórkowych, osiągając wystarczającą masę krytyczną, są pojemnościowe ekrany dotykowe.
Pojawiły się właśnie w iPhone'ach, ale dzisiaj trafiają już do wielu innych aplikacji, także do elektroniki profesjonalnej. Rynek wręcz zwariował na punkcie elementów pojemnościowych, których właściwości i trwałość znacznie przewyższają wersje rezystancyjne. Jednocześnie producenci półprzewodników rozpoczęli wyścig technologiczny, wypuszczając specjalizowane sterowniki do pojemnościowych ekranów dotykowych.
O ile nie ma wątpliwości, że dzisiaj najważniejszym celem dla producentów tych podzespołów są telefony komórkowe, o tyle zasadne jest pytanie, jak głębokie zmiany zjawiska te odcisną na całym rynku elektroniki w kolejnych latach w szerszej skali. Atmel, Cypress, Microchip, Renesas, Synaptics walczą już teraz o udziały w rynku sterowników ekranów dotykowych, którego wartość w 2009 roku sięgnęła 5 mld dolarów i bardzo szybko rośnie. Ich aktywność koncentruje się na razie w obszarze licznych producentów komórek, gdyż w zasadzie każda z firm obecnie pracuje nad wersjami telefonów z ekranem dotykowym.
Szacuje się, że połowa wszystkich aparatów, jakie pojawią się w sprzedaży w 2010 roku, będzie właśnie tego typu. Na fali dotykania ekranu na rynek wracają firmy, które kiedyś zajmowały się produkcją przenośnych gadżetów, jak Motorola i Palm, i dzisiaj poszukują nowych rynków. Ekran dotykowy plus Google Android jako system operacyjny wydaje się uniwersalną receptą na sukces w nowych aparatach.
Jest to też sposób na poradzenie sobie z brakiem dostatecznego potencjału rozwojowego producentów komórek po stronie oprogramowania. Na rynek kontrolerów dotykowych wchodzą również nowe firmy, jak chociażby IDT, które także poczuły, że pojawiła się szansa na odrodzenie biznesu i wyjście z coraz ciaśniejszych nisz, do których spychają ich rynkowi giganci. W kolejce po pojemnościowy dotyk stoją producenci mp3, palmtopów i nawigacji.
Podobną technologię dotyczącą pojemnościowych przycisków dotykowych rozwijają też inne firmy półprzewodnikowe, jak na przykład ST Micro. De facto zajmują się one prawie taką samą tematyką, tyle że w mniejszej skali.
Dlatego prawdopodobnie po nabraniu doświadczenia i zajęciu rynku przełączników, będą chciały się dalej rozwijać w aplikacjach ekranowych, co wskazuje, że same przenośne gadżety nie wystarczą, aby nasycić apetyt tak licznej grupy. Zainteresowanie klientów elektroniką użytkową przypomina trochę słomiany ogień. Szybko przygasa i wymaga nieustannego podsycania, dlatego w przyszłości ekrany dotykowe będą pojawiać się w wielu urządzeniach profesjonalnych i konsumenckich.
Dotykanie ekranu jest na tyle intuicyjną formą kontaktu człowieka z maszyną, że szybko ma szansę stać się etapem pośrednim pomiędzy przyciskami i klawiaturą a rozwiązaniami przyszłości, takimi jak rozpoznawanie mowy czy producentów komórek śledzenie ruchów gałki ocznej.
Ogromna liczba miejsc, gdzie ekrany dotykowe mogą się pojawić, pozwala sądzić, że w przeciągu połowy dekady spowodują one w wielu aplikacjach zepchnięcie na margines klasycznych klawiatur. Podobnie było z aparatami analogowymi, muzyką na taśmach i płytach. Rewolucja w elektronice trwa w najlepsze i zawsze musi mieć jakąś przeszkodę do pokonania.
Robert Magdziak