Cechą istniejącego systemu oceny zgodności jest pozostawienie inicjatywy po stronie producenta wyrobu, który ma pełną swobodę w określeniu specyfikacji technicznych zapewniających spełnienie przez wyrób wymagań bezpieczeństwa z odpowiednich dyrektyw. Obowiązek wykonania oceny zgodności wyrobu jest zadaniem, za którego wykonanie odpowiada „wprowadzający produkt do obrotu”, czyli producent lub importer. Może on samodzielnie ocenić, które normy należy zastosować i wykonać badania samodzielnie lub zlecić całą tę pracę wyspecjalizowanemu laboratorium badawczemu Takich jednostek badawczych na rynku polskim jest coraz więcej.
O ile sprzedawcy aparatury pomiarowej i sprzętu testującego do badań są zadowoleni z aktualnej stopy rozwoju rynku i wzrostu sprzedaży mierników, o tyle nie zawsze da się powiedzieć, że koniunktura na rynku usług związanych z badaniami jest dobra. Problemy odczuwają zwłaszcza niezależne firmy badawcze, które z jednej strony poddawane są silnej presji ze strony świata nauki i jednostek działających przy administracji publicznej, a z drugiej strony cierpią na skutek wielu negatywnych zjawisk na rynku związanych z konstrukcją systemu oceny zgodności opierającej się na deklaracjach.
W naszym raporcie, który jest drugą edycją opracowania poświęconego przeglądowi rynku usług badania urządzeń elektronicznych, przede wszystkim przyglądamy się zjawiskom dziejącym się aktualnie na rynku. Staramy się zbadać czy istniejący system oceny zgodności aparatury elektronicznej z dyrektywami europejskimi w warunkach krajowych się sprawdza. Skoro celem obowiązujących od kilku lat regulacji prawnych było doprowadzenie do sytuacji, w której rynek będzie eliminował wyroby złe pod względem technicznym, to cztery lata można uznać za okres dostatecznie długi, aby możliwa była statystyczna analiza rynku.
Sytuacja na rynku usług
Wejście Polski do Unii Europejskiej przez krajowe laboratoria zajmujące się badaniami sprzętu elektronicznego było postrzegane jako nadchodzący okres prosperity. Z jednej strony wzrosły wymagania dotyczące jakości urządzeń elektronicznych, gdyż w ramach znaku CE bada się nie tylko bezpieczeństwo użytkowania, ale również zagadnienia związane z kompatybilnością elektromagnetyczną, a więc odpornością na zaburzenia elektromagnetyczne i poziom emisji elektromagnetycznej.
Po drugie wzrosła liczba urządzeń, które powinny być badane. Przykładem może być tutaj sprzęt zasilany z baterii, który zwykle nie wymaga badania związanego z bezpieczeństwem użytkowania, jednak musi być sprawdzany pod kątem odporności na promieniowanie i poziomu emisji elektromagnetycznej.
Dobrej koniunkturze powinien sprzyjać nawet sam charakter rynku i zjawiska, jakie dzieją się na nim obecnie. Wzrost liczby eksploatowanych urządzeń, coraz większe znaczenie elektroniki konsumenckiej powodują, że baza potencjalnego sprzętu do badań stale rośnie. Ważnym zjawiskiem sprzyjającym popytowi na usługi badawcze jest rynkowa eksplozja technologii bezprzewodowych.
Ogromna liczba nadajników i odbiorników radiowych pracujących w tych samych pasmach częstotliwości, skomplikowane modulacje zapewniające dużą szybkość transmisji danych, które zostały zoptymalizowane do pracy z niskim poziomem sygnału, powodują, że wymagania dotyczące kompatybilności elektromagnetycznej, a zwłaszcza odporności na silne sygnały zakłócające, staje się kluczowym czynnikiem powodzenia rynkowego tych produktów.
Czynników sprzyjających dobrej koniunkturze dla placówek badawczych można także szukać w zmianach prawnych nakładających na producentów OEM odpowiedzialność za urządzenia wprowadzane na rynek. Towarzyszące temu zobowiązaniu kary za niespełniający wymagań sprzęt oraz koszty i trudności logistyczne związane z koniecznością wycofania niezgodnych z dyrektywami wyrobów z rynku w założeniach miały zabezpieczyć porządek techniczny.
Wzrost zapotrzebowania na usługi powinien wynikać także z tego, że po otwarciu granic, oferta naszych krajowych placówek stała się konkurencyjna w stosunku do równorzędnych jednostek zagranicznych. Potencjalnie można więc liczyć na zlecenia z zagranicy. Ich pojawienie się na naszym rynku w ślad za montażem kontraktowym, produkcją transformatorów, wydawałoby się być naturalną konsekwencją rozwoju rynku.
Rzut oka na rysunek 1 postały na bazie redakcyjnej ankiety, w której pytaliśmy firmy o wzrost obrotów zanotowany w ubiegłym roku pokazuje, że mimo wielu sprzyjających czynników i zjawisk, które powinny pozytywnie stymulować rozwój omawianych badań, w wielu przypadkach wzrost jest wolniejszy niż można by oczekiwać.
Dla blisko połowy laboratoriów wzrost obrotów nie przekroczył 5%, a kilka firm zanotowało wręcz spadek. Tylko co dziesiąta firma zanotowała przyrosty większe niż 50%, ale biorąc pod uwagę, że w omawianym czasie powstało sporo nowych jednostek badawczych, w grupie tej mogą się zawierać właśnie nowe placówki. Dla nich, na początku działalności, każdy nowy klient przekłada się na duży procentowy wzrost w statystykach.
Tezę tę potwierdza kolejne zestawienie pokazane na rysunku 2, gdzie podano dane na temat wzrostu liczby przebadanych urządzeń w analogicznym okresie. Aż 15% firm uczestniczących w naszym zestawieniu zanotowało spadki, a liczba laboratoriów, dla których wzrost zleceń nie przekroczył 10% wyniosła aż 41%. W porównaniu do innych sektorów elektroniki, gdzie od ponad dwóch lat mamy do czynienia ze średnim 20... 30-procentowym wzrostem, koniunktura na rynku usług pomiarowych nie jest zatem zachwycająca.
Udział zleceń z zagranicy też nie wygląda imponująco (rys. 3). W przypadku dwóch-trzecich firm liczba zleceń zagranicznych jest bliska zera, a dla kolejnych 25% udział ten nie przekracza 10%. Polskie laboratoria badawcze, z paroma wyjątkami, które mogą okazać się w dużej mierze dziełem przypadku, nie są aktywne poza granicami kraju ani też nie sięgają po takie zlecenia.
Wzrost liczby zleceń zagranicznych realizowanych w roku 2007 również oscylował w okolicy zera i rzadko przekraczał 5%, co pozwala stwierdzić, że w przypadku krajowych laboratoriów badawczych niższe ceny usług w Polsce, w porównaniu do cen w Europie Zachodniej lub Skandynawii, nie są czynnikiem, który może być uznany element rozwoju rynku i jest to trochę niepokojące.
O ile w przypadku produkcji płytek drukowanych, usług kontraktowych, produkcji wiązek kablowych lub transformatorów polskie firmy z powodzeniem zdobywają rynki zagraniczne i mogą się pochwalić kilkudziesięcioprocentowym udziałem eksportu w sprzedaży, o tyle w przypadku usług z dużym wkładem intelektualnym przebicie się jest wielokrotnie trudniejsze.
Dlaczego tak słabo?
Warto zastanowić się skąd w tak dobrych dla gospodarki czasach wynika słaby potencjał biznesowy rynku badań urządzeń elektronicznych. Pierwszym czynnikiem jest z pewnością zwiększająca się liczba miejsc, gdzie można wykonać badania, silnie zaostrzająca konkurencję i zbijająca ceny usług. Wzrost liczby laboratoriów widać głównie po stronie uczelni technicznych i placówek naukowych, z których wiele w ostatnich latach zainwestowało w budowę własnych stanowisk badawczych.
Uczenie mają większe możliwości pozyskania kosztownej aparatury pomiarowej w porównaniu do przedsiębiorstw komercyjnych, gdyż wielu producentów sprzętu pomiarowego (np. Agilent Technologies czy Rohde&Schwarz) prowadzi programy wspierające placówki nauczania. Zakupy są też efektem grantów przyznawanych przez KBN na realizację badań naukowych, w ramach których kupuje się też urządzenia.
W efekcie inwestycja w kosztowny sprzęt pomiarowy nie jest w tym przypadku tak wielkim wysiłkiem finansowym, a wiadomo, że specjalizowania i nowoczesna aparatura pomiarowa, do najtańszych nie należy. Dotychczasowe badania bezpieczeństwa były stosunkowo łatwe do przeprowadzenia, a przyrządy pomiarowe potrzebne do pomiarów to w wielu przypadkach typowe lub proste w sensie koncepcyjnym mierniki.
Zupełnie odwrotnie jest w zakresie kompatybilności elektromagnetycznej, która wymaga kosztownej i skomplikowanej aparatury. Co więcej rośnie zakres częstotliwości w jakim należy przeprowadzać badania przez co laboratoria muszą stale modernizować park pomiarowy. Zdaniem Romualda Wintera, prezesa firmy Astat z Poznania, cena wyposażenia stanowiska badawczego w sprzęt pomiarowy jest tak wysoka, że w warunkach krajowych wydatek ten jest poza zasięgiem niezależnych placówek badawczych działających na zasadach komercyjnych. Powoduje to, że firmy te stopniowo tracą rynek.
Uczelnie budują stanowiska pomiarowe po to, aby prowadzić badania naukowe i szkolić studentów, niemniej w ramach prac zleconych mogą również sprzedawać usługi na wolnym rynku, często po bardzo konkurencyjnych cenach. Zrzut oka do tabeli 2 zawierającej dane kontaktowe do uczestników raportu wyjaśnia, że większość krajowych placówek naukowych, wykorzystuje tę możliwość i stara się aktywnie sięgać po takie zlecenia. Mimo, że nowoczesna aparatura większość badań realizuje automatycznie, nie bez znaczenia jest też dostęp do kompetentnej kadry naukowej tworzącej personel laboratorium.
We własne laboratoria zainwestowały w ostatnich latach także duże krajowe firmy elektroniczne. Przedsiębiorstwa takie jak na przykład Aspel zajmujący się produkcją sprzętu medycznego, czy gdański Satel – znany producent systemów alarmowych, dysponują dzisiaj sprzętem pomiarowym i kadrą techniczną, która jest w stanie nie tylko obsłużyć potrzeby wewnętrzne firmy, ale również w ramach wolnych mocy przerobowych jest w stanie realizować zlecenia na badania z wolnego rynku.
Firmy te nie tylko nie są klientami dla krajowych laboratoriów, ale również drenują rynek z usług pochodzących od mniejszych producentów OEM. Myśl tę potwierdzają dane pokazane na rysunku 4. Dla ponad 50% firm uczestniczących w niniejszym raporcie Elektronika usługi badań urządzeń elektronicznych są dodatkiem do głównej działalności naukowej lub produkcyjnej. Tylko dla około 30% firm z naszego zestawienia jest to główne źródło dochodów, co niestety oznacza, że grupa ta działa pod silną presją konkurencji.