Procesor Warszawa i medialna wrzawa

| Gospodarka Artykuły

Nic tak nie cieszy mediów jak dobry i przyciągający uwagę czytelników i widzów news. Im jest on bardziej kontrowersyjny, dotykający wielu problemów społecznych i zjawisk, kompleksów narodowych i stereotypów, tym oczywiście jest lepiej, gdyż potencjalny krąg zainteresowanych osób jest wówczas bardzo szeroki. W dobie Internetu informacja na temat tego, że czwórka młodych ludzi z Pisza stworzyła "pierwszy polski procesor Warszawa", która pojawiła się na początku grudnia, z pewnością padła na podatny grunt. Hasła takie jak "pierwszy polski procesor", "konkurencja dla Intela", "niska cena, ok. 100zł", podchwycone zostały przez praktycznie całe media masowe, w tym popularne portale informacyjne, radio a nawet telewizję.

Procesor Warszawa i medialna wrzawa

Podobnie było z wieloma innymi odkryciami, gdzie nasi rodacy stworzyli coś, co mogło poprawić naszą pozycję w rankingu odkryć technologicznych, byli w czymś pierwsi lub wpadli na coś ważnego. Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o najnowocześniejsze technologie Polska wypada dość słabo w porównaniu do innych krajów rozwiniętych, takich informacji mamy zatem bardzo mało i stąd każda z nich obowiązkowo trafia na czołówki.

Nikt też specjalnie nie wnika w treść takich newsów, bo dla platform informacyjnych liczy się to, ile będzie z niego kliknięć, widzów lub słuchaczy, a nie to czy pomysł jest realny czy nie, procesor pierwszy w Polsce i czy cena 100zł faktyczne jest niska, a nie zaskakująco wysoka. Tak zachowują się massmedia na całym świecie i w sumie nikt, kto czyta

Super Ekspress, Fakt, czy "gadżetomania.pl" nie oczekuje, że poziom merytoryczny ich informacji będzie weryfikowany i taki, jaki mają pisma naukowe zamieszczające artykuły recenzowane przez komitety naukowe. Niemniej trudno też wymagać, aby każdy czytał prasę naukową, która niewątpliwie ma swoją specyfikę i wąski krąg odbiorców i poza tym służy do czegoś zupełnie innego, niż pisanie o tym, że ktoś wpadł na pomysł zrobienia mikroprocesora wspierającego Javę.

Stąd na rynku funkcjonuje prasa branżowa w postaci papierowych magazynów i portali, która od strony merytorycznej ma się lokować pomiędzy mediami popularnymi a prasą naukową i dostarczać środowisku technicznemu wartościowej i przebranej wiedzy na temat nowych technologii. W założeniu prasa branżowa ma być redagowana przez specjalistów, którzy potrafią ocenić czy Warszawa to kit czy hit i tematowi temu poświęcić odpowiednią do wagi ilość miejsca dodając komentarz.

Tyle oczywiście mówi teoria, niemniej w praktyce, biorąc pod uwagę to, co pisały o procesorze Warszawa portale branżowe jak Evertiq lub elektroonline.pl trudno nie odnieść wrażenia, że pod pozorem branżowości i fachowości publikują wszystko co wpadnie im do skrzynek pocztowych, bez redakcji, zastanowienia i refleksji, a na pewno już bez fachowej wiedzy. Do "kopiuj i wklej" nie trzeba wielkich umiejętności, a już na pewno nie są potrzebne studia na wydziale elektroniki pozwalające wyłuskać różnice w architekturze procesorów.

Widać to chociażby po tym, że po kolejnej serii niusów o Warszawie, jaka pojawiła się niedawno na tych portalach przy okazji prezentacji projektu w Ministerstwie Gospodarki, w tekstach powtarzane są te same błędy, doszło do tego, że zirytowani czytelnicy w komentarzach wytykali redakcji portalu elementarne zaniedbania.

Jeszcze więcej wysiłku wymaga zorientowanie się, o co chodzi w tej całej medialnej wrzawie, zdjęciach z ministrem Pawlakiem i artykułach pojawiających się nawet w Naszym Dzienniku. Odpowiedź znajdujemy na portalu szukam-inwestora.com, gdzie autorzy Warszawy zamieścili taki anons:

"Stworzyliśmy pierwszy polski procesor Warszawa, mamy też inne produkty. Poszukujemy fundatorów lub inwestorów z kapitałem, gotowych wspomóc nas w rozwoju projektu, wejściu na giełdę i wnioskowaniu o dotacje."

Pozostaje życzyć pomysłodawcom szczęścia w poszukiwaniu!

Robert Magdziak

P.S. Nasz komentarz redakcyjny do "rewelacyjnych" doniesień o procesorze Warszawa opublikowaliśmy w artykule "Polski procesor "Warszawa"– hit czy kit?", który pojawił się w Elektroniku 2/2012

fot. PAP

Zobacz również