Maszyna ma przede wszystkim zastąpić pracę górników w najbardziej niebezpiecznych rejonach, gdzie istnieje największe zagrożenie związane z tąpaniami, wysoką temperaturą czy zapyleniem. - Jednym z remediów na problemy jest oparcie pewnych działań kryzysowych na innowacji. Chodzi o to, by te potrzeby, które mamy na dole, związane np. z wysoką temperaturą, małą miąższością złoża, przekuć na pozytyw, czyli np. zastosować odpowiednie maszyny, coś w rodzaju kombajnu, który "łupie" na złożach rud miedzi - powiedział Herbert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź.
Według Wirtha o pełnym sukcesie wdrożenia bezzałogowego kombajnu trzeba myśleć w kategorii dwóch, trzech lat. Naukowcy pracują nad dalszym udoskonaleniem maszyny. Docelowo ma ona być wyposażona w skanery rentgenowskie weryfikujące zawartość miedzi w skale, czujniki twardości, temperatury i wilgotności materiału oraz głowicę urabiającą z automatyczną regulacją obrotów.
źródło: newseria.pl