Spółka Inżynierów SIM: Chcemy rozwijać skalę realizowanej produkcji EMS, bo mamy możliwości w zakresie miejsca i kompetencji
| WywiadyO początkach działalności sprzed 30 lat i obecnych obszarach aktywności firmy Spółka Inżynierów SIM rozmawiamy ze Sławomirem Rożkiem i Pawłem Michockim. Zapraszamy do lektury!
- SIM to firma inżynierska, co sugeruje, że Wasz biznes zaczął się od opracowania jakiegoś produktu. Jakie były te początki działalności?
30 lat temu SIM był małą firmą garażową założoną przez 5 inżynierów z Politechniki Lubelskiej, której pierwszym produktem był wielkoformatowy wyświetlacz reklamowy wykonany z diod LED. Był to programowalny ekran graficzny zawierający 4000 pikseli w postaci LED-ów, z przeznaczeniem do wyświetlania reklam w witrynach sklepowych. Napisaliśmy do niego oprogramowanie do animacji i chcieliśmy tym zawojować rynek. Nie sprzedaliśmy ani jednej sztuki. Potem próbowaliśmy usług związanych z modernizacjami central telefonicznych, bo wtedy wiele starych central analogowych było zastępowanych wersjami cyfrowymi. To zapewniło nam utrzymanie, ale cały czas szukaliśmy swojej szansy na produkt, gdyż nasze kompetencje obejmowały projektowanie układów elektronicznych, w tym takie z układami programowalnymi oraz tworzenie oprogramowania. Usługi były takim okresem przejściowym w naszym biznesie.
W ramach kolejnej próby realizacji i weryfikacji pomysłu powstało urządzenie pozwalające na rejestrację kilkunastu sekund dźwięku. Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że Telekomunikacja Polska poszukuje wykonawcy sprzętu do rejestracji pracy telefonistek w celu weryfikacji jakości ich pracy i do rozwiązywania problemów z ustaleniami ustnymi. Takie potrzeby miały też rozmaite służby państwowe, dyspozytornie w dużych zakładach, banki, stąd na tym projekcie stworzyliśmy dla nich unikatowy w tamtych czasach rejestrator wielokanałowy, na procesorze sygnałowym i układach programowalnych. Jego atutem był kodek zapewniający dużą kompresję dźwięku, tak że dysk 40 MB starczał na zapisanie miesiąca rozmów prowadzonych w 4 kanałach.
Wcześniej takie urządzenia wykorzystywały taśmę magnetyczną i użycie dysku dało całkiem inną jakość: szybki dostęp do nagrań i przewijania, archiwizację i podobne udogodnienia. Wtedy na świecie nie było takich rejestratorów i okazało się, że znaleźliśmy naszą specjalizację. Do dzisiaj produkcja rejestratorów dźwięku jest najważniejszą częścią naszego biznesu. Cały czas zaspokajamy potrzeby odbiorców profesjonalnych, instytucji i rozwijamy nasze produkty. Dzisiaj zapis dźwięku nie jest już wyzwaniem, stąd rozwój sektora kieruje się ku funkcjonalności oprogramowania. To biometria głosowa, automatyczna zamiana mowy na tekst, analityka mowy i integracja wszystkich danych towarzyszących rozmowie w ramach jednego zapisu, który teraz nazywamy systemem rekonstrukcji zdarzeń. Przykładem może być kontrola ruchu lotniczego, gdzie konieczne jest nagrywanie dźwięku i wideo oraz rejestrowanie wszystkich wydarzeń związanych z sytuacją na lotnisku.
- Dzisiaj SIM ma znacznie więcej aktywności niż rejestracja dźwięku. Skąd brały się kolejne pomysły?
Około 10 lat temu zaczęliśmy opracowywać własny system automatyki budynkowej. Wówczas nie były to rozwiązania poszukiwane i rynek nie był gotowy na to, aby były one w centrum uwagi. Ogromne zainteresowanie automatyką budynkową mamy dopiero teraz, gdyż wysokie ceny energii wywołały potrzebę oszczędności i urządzenia tego typu są narzędziem do tego, aby płacić mniej. Poza czynnikiem kosztowym automatyka budynkowa jest elementem zapewnienia komfortu, ale ten czynnik przez lata nie miał takiej siły oddziaływania, aby napędzić popyt. Rozwiązania takie wyszły też w ostatnim okresie z niszy dla użytkowników indywidualnych i stały się domeną dużych firm, takich jak duże sieci handlowe.
- Wiele firm ma w ofercie komponenty automatyki budynkowej i mam wrażenie, że zawsze jest to jeszcze inny system. W czym Wasz jest lepszy?
To prawda, że rejestratory są znacznie bardziej skomplikowanymi produktami niż automatyka budynkowa i wymagają od producenta więcej kompetencji. Niemniej chcieliśmy mieć drugi pion biznesu, który ustabilizowałby nam przychody. Specyfiką zamówień instytucjonalnych jest to, że są one nieregularne i nieprzewidywalne, dlatego prowadzenie biznesu w oparciu o wyłącznie takiego odbiorcę nie jest łatwe. Sektor jest pełen wyzwań, gdyż działa na nim mnóstwo firm chińskich i pewnie gdyby nie pandemia, która wywołała wiele procesów przeciwnych do globalizacji, zapewne do nich należałby rynek. Dzisiaj produkty lokalnych firm są przez wielu odbiorców preferowane z uwagi na dostępność, mniejsze ryzyko oraz to, że wsparcie dostarcza lokalny producent. W takich okolicznościach firma taka jak nasza, z własnym parkiem maszynowym, projektem i oprogramowaniem, staje się dla dużych odbiorców instytucjonalnych preferowana.
Produkowane komponenty automatyki nie byłyby zapewne wystarczająco cenne, gdybyśmy nie stworzyli na ich bazie kompleksowego systemu analizy zużycia energii. Napisaliśmy oprogramowanie pozwalające na podstawie 15-minutowych profili zużycia energii opracować optymalne dla odbiorcy taryfy, określić wielkość mocy zamówionej i dopasować do tego sterowanie obiektem. Dawniej to było odbierane jako pewnego rodzaju ciekawostka, dzisiaj ceny energii całkowicie zmieniły postrzeganie takiej funkcjonalności. Do tego jesteśmy w stanie dokonać audytu i pokazać, jakie kwotowe oszczędności są możliwe.
- Co kryje się u Was pod hasłem audyty energetyczne?
Audyty energetyczne zawsze były popularną usługą, ale teraz, gdy mamy wiele taryf, w tym takie ze strefami czasowymi, do tego fotowoltaikę, plus opłaty za moc umowną oraz bierną, stały się one poważną działalnością.
Te analizy pokazują wyraźnie, jak duże sumy pieniędzy firmy płacą za oświetlenie i że sterując lampami, można obniżyć wydatki nawet o 30–40%. Nie tylko chodzi o to, aby jedynie wyłączać lampy tam, gdzie nie są używane, ale także aby regulować intensywność światła, dobierając iluminację do potrzeb, norm lub preferencji użytkowników. Nawet ustalenie kolejności rozruchu pieców i sprzętu pobierającego dużą moc daje oszczędności w rachunkach, bo nie trzeba płacić za przekroczenie mocy umownej lub móc dopasować parametry przyłącza do potrzeb. To daje w dużych organizacjach milionowe oszczędności.
Wiele firm nie ma nawet świadomości, za co płaci zakładom energetycznym i im audyt polegający na opomiarowaniu obiektu i analizie zużycia otwiera oczy. Systemy bilingowe też są skomplikowane i nie ułatwiają analiz zużycia. Pół roku zajęło nam odwzorowanie tego, aby nasz biling wykonywany do celów audytu był zgodny z fakturą wystawianą przez energetykę.
- A o co chodzi w zarządzaniu łącznością radiową? – To też macie w ofercie.
Systemy zarządzania łącznością radiową są odnogą działalności związanej z rejestracją dźwięku, gdyż często są to ci sami klienci. Co więcej, w licznych przypadkach zarządzanie komunikacją radiową oraz rejestracja zdarzeń są integrowane w ramach jednego systemu. Chodzi w nich o to, żeby radiotelefony połączyć z operatorami za pomocą sieci i protokołu VoIP po to, aby powiązanie osoby ze sprzętem, konfigurowanie i sterowanie było realizowane w domenie cyfrowej. Dzięki temu można przypisać osobę do urządzenia ad hoc, można uwspólniać sprzęt radiowy między wielu użytkowników itp. Trend cyfryzacji jest w tym obszarze widoczny od dawna. Jedną z dodatkowych korzyści jest możliwość zlokalizowania sprzętu radiowego w zupełnie innym miejscu niż pracują operatorzy. Poza transmisją komunikatów głosowych współczesne radiotelefony pozwalają np. na przekazywanie swojej lokalizacji z odbiornika GPS. W dyspozytorni można taką informację odebrać i wyświetlić na ekranie terminala operatora na mapie. To samo dotyczy alarmów, wywołań grupowych i podobnych funkcji. Gdy mamy potrzebę przypisania wielu operatorów do jednego radiotelefonu, takie rozwiązania są jedyną możliwością.
W tym obszarze podstawowym problemem jest brak standardów w zakresie realizacji takiej funkcji, a więc interfejsu, złącza, komend i protokołów oraz zakresu możliwości sterowania. Na rynku działa też wielu producentów radiotelefonów i każdy z nich jest w zasadzie oddzielnym rozwiązaniem ze swoimi niuansami. Różne są potrzeby klientów. Jedni chcą mieć typowy panel operatorski z ekranem dotykowym, inni fizyczny zdalny panel radia. System zarządzania łącznością musi to wszystko realizować.
- Jaki był powód, aby zająć się produkcją kontraktową na zlecenie?
Nasze produkty są w większości wytwarzane na zamówienie jako specyficzne rozwiązania dopasowane do potrzeb klienta. Są to jednocześnie złożone konstrukcje, które wymagają posiadania zaawansowanego parku maszynowego i infrastruktury, a więc specjalistyczne i małoseryjne. Ale efektem jest to, że maszyny nie są w pełni wykorzystane. Stąd postanowiliśmy otworzyć się na klientów z zewnątrz i świadczyć im usługi EMS.
Rozwijamy możliwości w tym zakresie i obroty z tej części działalności szybko rosną po części dla tego, że dzięki produkcji własnej mamy przetarte szlaki zaopatrzenia w podzespoły, co w obecnych czasach jest poszukiwaną wartością. Mamy już 3 automaty montażowe i planujemy kupno następnego. Początkowo montowaliśmy tylko płytki drukowane, teraz wytwarzamy całe urządzenia, zapewniając najwyższą jakość i te kompetencje są doceniane przez naszych klientów.
- Jeśli chodzi o usługi EMS, to czy oferujecie też projektowanie dla klientów zewnętrznych?
Najwięcej mamy zleceń produkcyjnych, ale trafiają się też projekty takie, które są opracowywane przez naszych konstruktorów, nie tylko w zakresie hardware, ale także z oprogramowaniem firmware i aplikacjami. Takie potrzeby mają m.in. startupy, klienci z zagranicy oraz branże nieco odległe od przemysłu, ale szybko zyskujące na atrakcyjności, np. systemach automatyki w rolnictwie. W tym ostatnim obszarze realizujemy projekty na zamówienie związane z systemami nadzoru upraw bezglebowych, w których kontrolujemy parametry wzrostu roślin, przesyłamy je telemetrią do chmury itd. Przyczynkiem do realizacji prac projektowo-produkcyjnych są też projekty badawcze, w które SIM się angażuje i często pełni rolę mentora, eksperta lub też partnera produkcyjnego. Często są tam firmy, które mają ciekawy pomysł, ale brakuje im kompetencji, aby go zrealizować. Dotyczy to różnych dziedzin, np. też medycyny.
- Która część Waszego biznesu przynosi największe dochody?
Największą częścią naszego biznesu jest cały czas rejestracja zdarzeń, gdyż klientami na takie systemy są głównie instytucje finansowe, które mają wiele wymagań związanych z bardzo długim czasem rejestracji, bezpieczeństwem oraz wspomnianymi wcześniej funkcjami analityki mowy. Potem w piramidzie przychodów są służby, następnie systemy radiokomunikacyjne i automatyka.
- Czy w działalności wykraczacie poza granicę Polski?
Współpracę z firmami zagranicznymi zaczęliśmy już dawno temu i dotyczyła ona rejestratorów. Współpracowaliśmy z jedną z dwóch największych w branży firm z USA i realizowaliśmy zlecenia dotyczące systemów rejestracji rozmów dla policji w Nowym Jorku i w kilku innych stanach. Zanim dostaliśmy to zlecenie, przez kilka dni byliśmy sprawdzani, czy my faktycznie znamy się na tych zagadnieniach. Testy przeszliśmy i w ramach tej współpracy sprzedaliśmy wiele systemów na cały świat, bo staliśmy się rozpoznawalni. Poza tym branża jest niewielka i kontakty nawiązuje się często z polecenia.
Jeśli chodzi o automatykę budynkową, to na razie działamy na rynku lokalnym, ale mamy w planach wypłynięcie z nimi na szersze wody.
- Jaki jest potencjał firmy? Jak się rozwijacie?
SIM w tym roku przestanie być klasyfikowany jako firma mała, bo zatrudnienie przekroczyło 50 osób, z czego przeszło połowa to inżynierowie. W zakresie EMS stale inwestujemy w sprzęt i rozwijamy nasz potencjał. Cały czas rozwijamy ofertę komponentów automatyki o np. funkcje związane ze sterowaniem oświetleniem z użyciem interfejsu DALI 2.0. Oparcie rozwiązań na tym uznanym standardzie zapewnia nam interoperacyjność i uniwersalność, co jest ważne dla integratorów i firm instalacyjnych.
W przyszłości chcemy rozwijać skalę realizowanej produkcji EMS, bo mamy możliwości w zakresie miejsca i kompetencji. Jest szansa, że wydarzenia ostatnich lat spowodują większe zainteresowanie działalnością bliską rynków macierzystych i znaczenie Chin nieco zmaleje z uwagi na chęć ograniczenia ryzyka biznesowego, i nasze plany związane z budową zakładu produkcyjnego mogą się okazać trafne. Niewiele nam brakuje do tego, aby osiągnąć skalę, którą będzie można opisać jako masową. W pozostałych obszarach, a więc rejestratorów i automatyki, mamy ugruntowaną pozycję i ścieżkę rozwoju.
Rozmawiał Robert Magdziak