Dzisiejsi giganci i miejsca pod inwestycje jutra

| Gospodarka Artykuły

Chiny, Indie, Czechy, a może Polska? Krajów, w których inwestują obecnie międzynarodowe firmy elektroniczne, jak też w których mogą one inwestować w najbliższej przyszłości, jest coraz więcej. Do niedawna głównym kryterium wyboru miejsca pod inwestycje w przemyśle elektronicznym były prawie wyłącznie niskie koszty produkcji. Obecnie coraz częściej zwraca się uwagę na takie czynniki, jak np. ulgi podatkowe czy też charakter lokalnego rynku pracy. Tworzy to miejsce dla wielu innych, poza Chinami, przyjaznych inwestycjom krajów, w tym Polski.

Dzisiejsi giganci i miejsca pod inwestycje jutra

Chociaż globalizacja to współcześnie cecha praktycznie każdego sektora przemysłu, w przypadku elektroniki jest ona szczególnie widoczna. Zarówno więksi międzynarodowi inwestorzy, jak też niewielkie firmy mogą wybierać spośród kilkuset interesujących lokalizacji w kilku krajach uznawanych obecnie za liderów w produkcji elektroniki

Istnieje również sporą grupa państw, które określane są przez analityków jako miejsca pod inwestycje jutra – należą do nich m. in. państwa europejskie, w tym Czechy, Węgry oraz Polska. Wraz z tym, jak firmy będą szukały nowych miejsc pod swoje fabryki, jutrzejszy geograficzny rozkład sił produkcyjnych może się zmienić. Można również spodziewać się, że w najbliższych latach kapitał będzie trafiał nie tylko na Daleki Wschód, ale również do miejsc, które jak do tej pory mogły wydawać się mało atrakcyjne dla potencjalnych inwestorów.

Globalna wioska

Tym razem nie chodzi o Internet, ale o elektronikę, która stała się towarem masowym i podlegającym daleko idącej standaryzacji. Przykładem są produkty na rynek konsumencki oraz sprzęt komputerowy, które w wielu regionach świata są identyczne. Czynnikiem sprzyjającym globalizacji jest względnie wysoka wartość urządzeń elektronicznych i ich niewielkie rozmiary, dzięki czemu produkcja może być zlokalizowana praktycznie w dowolnym miejscu na świecie. Jednocześnie sama logistyka dystrybucji jest ułatwiona. 

Wyjątkiem są zakłady, w których wytwarzane są duże urządzenia elektroniczne, jak np. telewizory z kineskopem – te ostatnie lokalizowane są zwykle blisko rynków zbytu. Dodatkowo elektronika, przynajmniej w zakresie montażu, nie wymaga często wysoko wykwalifikowanego personelu, co jest powodem przenoszenia tego etapu wytwarzania urządzeń do miejsc, gdzie produkcja jest najtańsza. Obecnie taką lokalizacją są niewątpliwie Chiny.

wykres1

Rys. 1. Względny godzinowy koszt pracy w przemyśle w 2002 roku (źródło: Plant Location International, 2002)

W dziedzinie ochrony własności intelektualnej nadrobiliśmy w ciągu ostatnich 20 lat ponad 100-letnie opóźnienie. Musimy jednak dalej nad tym pracować – Zhang Zhiguang, chiński wiceminister handlu i dyrektor biura rządowego zajmującego się działaniami w zakresie ochrony praw autorskich oraz własności intelektualnej.

Historia pewnego dalekiego kraju

flagi

Inwestycje firm zagranicznych high-tech w Chinach, których sumaryczna wartość przekroczy niedługo 100 mld dolarów (wg źródeł rządowych), są w rzeczywistości skupione w ponad 50% w Szanghaju i dwóch sąsiednich prowincjach, Zhejiang oraz Jiangsu. Pozostałe 30% trafia do Guangdong, południowej prowincji graniczącej z Hongkongiem. Ta koncentracja przemysłu na wschodzie kraju miała swój początek kilkanaście lat temu, kiedy Szanghaj został wybrany przez władze Chin na główne centrum inwestycyjne w zakresie nowych technologii. Postawienie na rozwój regionu miało spowodować, że stanie się on wizytówką Chin, przyćmiewając Hongkong. Pieniądze państwowe nie poszły na marne – obecnie w rejonie Szanghaju znajdują się dwa największe lotniska w Chinach, region ma rozwiniętą sieć połączeń drogowych, a bezprzewodowy Internet jest w zasadzie dostępny wszędzie.

Rząd chiński podjął we wczesnych latach 90. zeszłego wieku również kroki do utworzenia pierwszego w Chinach parku przemysłowego. Skutkiem tego w roku 1994 powstał park w Suzhou, na południu prowincji Jiangsu i około 100 km od Szanghaju. Przyciągnął on kapitał o wartości ponad 20 mld dolarów w postaci około 140 zagranicznych firm. Większość z nich, bo około 60%, stanowiły firmy półprzewodnikowe, elektroniczne oraz informatyczne i byli wśród nich tacy giganci, jak Samsung, Hitachi oraz Advanced Micro Devices. Decyzja o lokalizacji wynikała w tym przypadku nie tylko z zaoferowanej przez władze parku infrastruktury, ale też rządowych zachęt inwestycyjnych, głównie w postaci sporych ulg podatkowych.

Przykłady chińskich parków, takich jak w Suzhou, można by mnożyć. Sukces kraju w przyciąganiu zagranicznego kapitału wynika jednak z wielu innych czynników. Poza niskimi kosztami pracy, rynek chiński charakteryzuje obecnie niezmiennie duży wskaźnik wzrostu, jak też coraz większa liczba absolwentów chińskich uczelni technicznych. Jednak inwestowanie w Chinach ma także minusy. Największym jest prawdopodobnie wciąż duży problem z ochroną własności intelektualnej. Chociaż władze działają w zakresie redukowania przestępczych procederów, kopiowanie oprogramowania, jak też naruszania praw patentowych (np. poprzez reverse-engineering układów scalonych i systemów elektronicznych), są nagminne. Skutkiem tego do Chin nie trafia aż tak wiele inwestycji, jak mogłoby trafiać, gdyby istniała pewność co do bezpieczeństwa danych.

Zwycięzcą są Chiny

Niezależnie od problemów i krytyki Chin dotyczącej ochrony własności intelektualnej, ich sukces jest niezaprzeczalny. Według władz wartość produkcji elektroniki w tym kraju wynosi obecnie około 400 mld dolarów rocznie, a do 2008 roku, a więc roku olimpiady w Pekinie, może ona jeszcze wzrosnąć o połowę. Oznacza to, że pozycja Chin, jako trzeciego za USA i Japonią największego producenta elektroniki na świecie, się umocni. Coraz częściej słychać wręcz opinie, że Chiny mogą w niedługim czasie awansować w tym rankingu, przy czym siłą napędową będzie zarówno produkcja elementów elektronicznych, jak też, w coraz większym stopniu, różnego rodzaju elektroniki konsumenckiej. Sprzedaż tej ostatniej, sumarycznie z urządzeniami do komunikacji bezprzewodowej oraz sprzętem komputerowym, stanowi obecnie ponad dwie trzecie całkowitego chińskiego eksportu elektroniki.

Dobry klimat dla inwestycji w Chinach ma bardzo duży wpływ na gospodarkę światową. Odpływ kapitału w sektorze elektronicznym i półprzewodnikowym do Chin, który jest najbardziej widoczny w przypadku z USA oraz Japonii, wynika z bardzo dobrych możliwości inwestycyjnych w Kraju Środka, jak i wciąż niskich kosztów pracy – średnio 10 razy niższych niż w USA czy Niemczech.

Inwestycje w Chinach są jednak specyficzne, gdyż wiele firm z branży półprzewodnikowej, jak i elektronicznej, choć tworzy tam własne oddziały, decyduje się zwykle na przekazanie do nich jedynie produkcji masowej. Niemniej jednak i to się zmienia, gdyż Chiny stają się miejscem lokalizowania inwestycji producentów OEM, którzy oprócz wytwarzania, również rozwijają tam swoje produkty. Niestety, oprócz prowincji nadbrzeżnych, trudno jest o dobre miejsca pod inwestycje. Przy przemieszczaniu się na odległość około 200 km na zachód od Szanghaju, czas cofa się, jeśli chodzi o infrastrukturę, o kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset lat.

Strategia wyboru

Dlaczego w krajach dalekowschodnich inwestuje tak wiele firm z naszej branży? Oczywistym powodem jest bardzo niski koszt produkcji, a więc czynnik, który był od dawna najbardziej znaczący przy wyborze przez koncerny lokalizacji zakładów produkcyjnych. Obecnie jednak podczas poszukiwania miejsca pod inwestycję rozważane jest o wiele więcej kryteriów – w przypadku dużych firm lista może zawierać od 100 do nawet 300 pozycji.

Brane są pod uwagę m.in. stabilność gospodarcza i polityczna kraju, bliskość rynków zbytu i perspektywy rozwoju rynku lokalnego. Bardzo ważnym czynnikiem jest również dostępność wykwalifikowanych pracowników – szczególnie, gdy firma tworzy oddział mający w perspektywie rozwój produktów i badania. Istotne są też takie czynniki, jak infrastruktura drogowa czy nawet kryteria klimatyczne. Wiele firm, w szczególności w branży półprzewodnikowej, obniża duże koszty budowy swoich zakładów poprzez umowy zawierane z władzami danego kraju, dzięki czemu ich inwestycje mogą być po części subsydiowane. I niestety, ze względu na mnogość kryteriów, uniwersalna recepta na wybór dobrego miejsca pod inwestycję nie istnieje.

Rys. 2. Większe inwestycje zagraniczne w Polsce w sektorze elektronicznym i innych sektorach z nim powiązanych

Kryterium dodatkowe

Konsultanci są zgodni, że po opracowaniu listy potencjalnych i spełniających podstawowe warunki miejsc inwestycji, firmy biorą pod uwagę zachęty proponowane przez władze lokalne i krajowe. Są to najczęściej częściowe lub całkowite czasowe zwolnienie z podatku i kosztów dzierżawy gruntów, ewentualnie pożyczki na preferencyjnych warunkach. Przy okazji oferowania takiego pakietu propozycji, rządy składają często obietnice np. rozbudowy infrastruktury drogowej lub bezzwrotnego dokapitalizowania inwestycji. Niemniej jednak bazowanie podczas decyzji inwestycyjnych na zachętach, podczas gdy inne kryteria projektu są niespełnione, jest wg konsultantów dużym błędem.

Obecnie, wraz z tym jak produkcja przemysłowa staje się coraz bardziej globalna, współzawodnictwo między chcącymi przyciągnąć obcy kapitał rośnie, co również objawia się zwiększaniem liczby proponowanych zachęt. Jednocześnie równie szybko następuje proces zmian w strukturze takich propozycji, które są formułowane coraz bardziej precyzyjnie. O ile jeszcze pięć lat temu inwestor mógł liczyć np. na wieloletnie zwolnienie z podatku, nawet gdy wielkość inwestycji i liczba zatrudnionych nie osiągnęły pierwotnych założeń, obecnie utworzenie połowy wymaganych miejsc pracy może oznaczać połowę korzyści podatkowych, które były wstępnie wynegocjowane.

Polska dla inwestycji jutra?

Mimo ogromnego tempa rozwoju Chin, nie wszyscy lokalizują tam swoje inwestycje i wiele firm szuka własnego miejsca na innych rynkach wschodzących. Dotyczy to zarówno pozostałych krajów azjatyckich, jak też, coraz częściej, państw europejskich. Przykładem nowego, nieznanego wcześniej miejsca produkcji elektroniki, jest Wietnam. W ostatnich latach powstały tam wytwórnie japońskiego koncernu Nidec, producenta mechaniki precyzyjnej, a w planach jest budowa wytwórni półprzewodników Intela. A i tak są to tylko dwie większe inwestycje zagraniczne z wielu, które powstają w tym kraju.

Regionem, który jako drugi po Azji jest typowany na dobre miejsce dla inwestycji firm zagranicznych, jest Europa Środkowo-Wschodnia. Główne jej zalety to, wg inwestorów, dostępność wysoko wykwalifikowanej siły roboczej oraz bliskość rynków krajów Europy Zachodniej. W międzynarodowych statystykach najczęściej wymienianym krajem są Czechy, gdzie Philips Electronics założył oddział firmy, zatrudniając około 3 tys. osób. Niemniej również Polska, jak też Węgry, są typowane jako miejsca dla inwestycji jutra. W naszym przypadku można wymienić obecność takich producentów, jak Kimball Electronics, Flextronics oraz LG.

Philips. W istocie w Polsce lokowane jest znacznie więcej inwestycji w branży elektronicznej lub branżach pokrewnych – produkcji automatyki, urządzeń elektroenergetycznych i innych. Atrakcyjność Polski, jak też innych krajów naszego regionu, powinna być z czasem większa, gdyż niewątpliwie zyskały one w oczach potencjalnych inwestorów, gdy znalazły się w granicach Unii Europejskiej.

Koreańczycy inwestują w Indiach

Od połowy 2005 roku w Indiach w okolicach Hyderabadu powstaje koreańska superfabryka półprzewodników firmy Nano-Tech Silicon India. Obecnie plany inwestycyjne Koreańczyków zakładają wydanie około 3 mld dolarów, jednak całkowita wartość inwestycji jest szacowana na blisko 4-krotnie więcej. 

Lokalne władze prowincji Andhra Pradesh, gdzie powstaje inwestycja, zaoferowały 30-letnią darmową dzierżawę 50 akrów ziemi, jak też dostarczenie odpowiednich mediów, takich jak woda i prąd. Pierwsze układy logiczne do urządzeń elektroniki konsumenckiej powstaną w fabryce już w czerwcu tego roku. Na zdjęciu dr P. Jun Min, jeden z koreańskich inwestorów podczas ceremonii rozpoczęcia inwestycji. (źródło: BusinessLine, 2005)


Miejsca pod inwestycje jutra

Szwecja, choć nie jest miejscem masowej produkcji elektroniki, zasłynęła jako centrum rozwoju technologii bezprzewodowych. Obecnie w Szwecji w centra R&D inwestują zarówno firmy europejskie, jak też dalekowschodnie. Przykładami tych ostatnich są Huawei Technologies (Chiny) oraz Shyam Telecom (Indie), która w Szwecji opracowuje systemy stacji bazowych.

Pomimo braku szerszej promocji przemysłu elektronicznego, w Szkocji znaleźć można zarówno wyszkoloną kadrę inżynierów, jak też licznych naukowców. Bliskie powiązania pomiędzy przemysłem a nauką stworzyły pole dla rozwoju m. in. przemysłu półprzewodnikowego – ze Szkocji wywodzą się Wolfson Microelectronics oraz wiele firm EDA oraz związanych z układami FPGA.

Irlandia, która określana jest tygrysem Europy, stała się słynna m.in. dzięki firmie Intel, która zlokalizowała tam swoje wytwórnie półprzewodników. Intel obecnie ocenia, że inwestycje w Irlandii (i duże zwolnienia podatkowe) pozwoliły mu na zaoszczędzenie przez ostatnie 10 lat około miliarda dolarów. Chociaż Irlandia, ze swoją infrastrukturą i doświadczonymi pracownikami, będzie zawsze atrakcyjnym miejscem dla producentów zagranicznych, większym problemem może okazać się w najbliższych latach utrzymanie istniejącego obcego kapitału, a nie zachęcenie nowych firm do inwestowania.

Krajem, który może zaoferować znaczne ulgi podatkowe dla inwestorów, jest Malta. Największy inwestor w tym kraju, firma STMicroelectronics, której oddział montażu i testowania układów scalonych znajduje się na wyspie od 1981, uzyskała 50-letnie zwolnienie z podatku. Korzystna lokalizacja, jaką Malta cechowała się od wieków, może być dla firm międzynarodowych kolejnym powodem do inwestowania na wyspie.

Estonia jest niewielkim krajem, który może stać się miejscem inwestycji firm produkujących oprogramowanie. Na sukces Estonii powinno złożyć się zarówno jej członkostwo w Unii Europejskiej, jak też strategiczna lokalizacja pomiędzy Europą Zachodnią, Skandynawią i Rosją.

Indie – koniec przewidywań

Tematem, który wymaga odrębnego omówienia, jest pozycja Indii jako miejsca dla inwestycji firm z branży elektronicznej. Przez lata uważano wprawdzie ten kraj za kolejne doskonałe miejsce dla międzynarodowych koncernów elektronicznych, lecz nie miało to odbicia w statystykach, które rosły jedynie w przypadku produkcji oprogramowania.

Obecnie uczestnictwo Indii jako globalnego gracza na rynku elektronicznym jest już faktem. Potwierdza to najnowsza prognoza firmy iSuppli, według której w okresie 2004–2009 wartość indyjskiej produkcji elektronicznej wzrośnie z niecałych 800 mln do ponad 2 mld dolarów. Duży udział będą miały w tym firmy zagraniczne, które wybierają Indie z analogicznych powodów co Chiny – koszty pracy są niskie (choć i tak średnio trzykrotnie większe niż w Chinach), a potencjał kraju ogromny. Chwalony jest również system edukacyjny, który Indie odziedziczyły po Anglikach i który pozwala na kształcenie wysokiej jakości specjalistów w zakresie elektroniki.

Obecnie w Indiach działa około 50 firm typu EMS/ODM, w tym Flextronics, Solectron. I choć przyszły prognozowany wzrost liczby inwestycji zagranicznych będzie znaczący, nie powinien on stanowić zagrożenia dla rynku chińskiego – przynajmniej do czasu, gdy firmy indyjskie będą w większości obsługiwały zapotrzebowanie rynku lokalnego. O Indiach można i trzeba jednak myśleć jako o kolejnym światowym potentacie w zakresie elektroniki oraz półprzewodników.

Coraz częściej R&D

Opisując produkcję indyjską, nie sposób pominąć wartości własności intelektualnej, która powstaje w tym kraju. Indie, w szczególności południowe, kojarzone są najczęściej z produkcją oprogramowania, którego wartość przekracza w sumie 2 mld dolarów rocznie. Kraj ten przyciąga jednak również coraz więcej firm chcących inwestować w rozwój produktów elektronicznych i badania nad nowymi technologiami. Najznamienitszym tego przykładem jest centrum projektowe firmy Intel w Bangalore, gdzie został opracowany m. in. procesor Xeon. I choć Indie, jako miejsce projektowania sprzętu, były do niedawna niewidoczne na arenie międzynarodowej, dziś Intel India Design Center zatrudnia ponad tysiąc inżynierów, a liczba ta ma się niedługo podwoić, wraz z przeniesieniem przez Intela projektowania urządzeń PDA do Indii.

Dużych firm inwestujących w tym kraju jest jednak więcej. Do tych, którzy zainwestowali w Indiach po ponad 100 mln dolarów, należą m.in. Cisco Systems, Huawei Technologies, Royal Philips Electronics i Texas Instruments. Dużymi inwestorami w zakresie oprogramowania są również producenci narzędzi EDA, a więc Cadence Design Systems, Synopsys oraz Mentor Graphics. Skala tych inwestycji jest sygnałem, że o całej Azji Południowo-Wschodniej trzeba myśleć w innych kategoriach, niż przyjęło się to w powszechnym rozumieniu.

wykres1

Rys. 3. Czynniki, które są najczęściej brane pod uwagę przy wyborze miejsca lokalizacji inwestycji (źródło: EETimes, 2005)

Stopniowe zlecanie rozwoju i badań oddziałom tworzonym w lokalizacjach zagranicznych dotyczy również Chin. Podobnie jak powyżej, przykłady inwestorów, którzy zakładają duże centra projektowe, możnaby mnożyć – Cisco, Motorola, 3Com, itd. Chiny stały się w szczególności potentatem w zakresie telelefonii komórkowej, w tym zarówno wytwarzania, jak też projektowania sprzętu. Największym inwestorem jest na tym polu Nokia, która ma tam pięć ośrodków R&D i kilka zakładów produkcyjnych. Finowie są od 4 lat największym producentem telefonów w Chinach i eksportują stamtąd corocznie produkty o wartości około 3,5 mld dolarów, drugie tyle sprzedając na rynku lokalnym!

Kluczem, jak się wydaje, do przyszłego rozwoju i zdobywania kapitału powinna stać się jednak edukacja, dlatego zarówno w Indiach, jak i Chinach, nie szczędzi się na ten cel środków. Obecnie Chiny są krajem, który przeznacza najwięcej, po USA i Japonii, na rozwój nauki, w szczególności dziedzin technicznych. Co czwarty student ze 100 tysięcy opuszczających co roku uczelnie jest inżynierem elektronikiem lub informatykiem i można się spodziewać, że właśnie ten czynnik okaże się być bardzo istotny dla utrzymania dalszego dużego wzrostu gospodarczego tego kraju.

Powyższą sytuację można łatwo przenieść na grunt europejski. Dopóki bowiem produkcja masowa na Dalekim Wschodzie będzie tania, dopóty Polska i inne kraje Starego Kontynentu nie będą w stanie konkurować z dalekowschodnimi pod względem dużych woluminów i niskich kosztów produkcji. Tymczasem rozwój badań i produkcja specjalizowana może być właśnie w przypadku Europy sposobem na pozostanie w globalnym obiegu. Jednak bez przeznaczenia przez władze odpowiednich środków finansowych, Europa, a przynajmniej niektóre jej kraje, mogą zostać zepchnięte do rangi miejsca taniej produkcji elektroniki – dokładnie takiego samego, jakim są w potocznym odbiorze Chiny.

Zbigniew Piątek