Dlaczego ceny PCB rosną, a ich dostawy się opóźniają?

| Gospodarka Artykuły

Od kilku miesięcy, mniej więcej od połowy minionego roku, na rynku PCB, a szczególnie w jego azjatyckim segmencie, odczuwalne jest bardzo duże napięcie. Jego powodem są ciągłe wzrosty cen materiałów do budowy płytek drukowanych, zwłaszcza folii miedzianej.

Dlaczego ceny PCB rosną, a ich dostawy się opóźniają?

Według NCAB Group w okresie między styczniem 2016 roku a styczniem 2017 roku ceny folii miedzianej wzrosły o ponad 60%. To wpłynęło na ceny laminatów, które wzrosły o ponad 20%. Udział folii miedzianej w cenie laminatu, w zależności do grubości warstwy miedzi, mieści się bowiem w przedziale od 30% do 50%. Ponieważ udział laminatu w cenie PCB sięgać może nawet 40%, efektem tego był wzrost całkowitego kosztu płytek drukowanych o ponad 10%.

Ceny i terminy pod znakiem zapytania

Sytuacja od minionego lata zmienia się bardzo dynamicznie. Z tego powodu wielu dostawców laminatów uprzedza swoich klientów o konieczności podniesienia ceny w zasadzie w ostatniej chwili, jednocześnie informując ich o tym, że nie są w stanie zagwarantować jej niezmienności przez okres dłuższy niż przeważnie miesiąc albo dwa.

Oprócz tego problemem jest terminowość dostaw laminatów. W związku z tym ich dostawcy uprzedzają klientów o możliwości wydłużenia się czasu oczekiwania na realizację zamówienia. Apelują także o wcześniejsze informowanie ich o planowanych zamówieniach. Niestety, na razie wszystko wskazuje na to, że rynek PCB szybko się nie ustabilizuje.

Geneza problemu

Tendencja wzrostowa cen na azjatyckim rynku materiałów do budowy płytek drukowanych ma złożone przyczyny. Co ciekawsze, podłożem dla tego trendu stał się rozkwit zupełnie innej gałęzi gospodarki, przez który branża PCB, szczególnie z punktu widzenia dostawców folii miedzianej, bardzo straciła na atrakcyjności.

W 2015 roku rząd chiński zainicjował bowiem program wsparcia dla rodzimych producentów pojazdów elektrycznych wszelkiego rodzaju, od samochodów osobowych, przez autobusy, po skutery, a nawet elektryczne rowery. Celem tej inicjatywy było uczynienie z Chin lidera na skalę światową w zakresie ekologicznego transportu.

Zaangażowanie strony państwowej (jak zresztą wszystko w Chinach) było bardzo duże i, co ważniejsze, spotkało się z równie ogromnym odzewem. O tym, że projekt rządu chińskiego zakończył się powodzeniem, najlepiej świadczą poniższe dane.

Chiny osiągnęły swój cel

Pod koniec 2015 roku roku po drogach na całym świecie łącznie jeździło milion pojazdów elektrycznych. W styczniu tego roku ich liczba przekroczyła już 2 mln sztuk. Jak podaje ICCT (International Council on Clean Transportation) od 2014 roku rynek samochodów tego rodzaju stabilnie rośnie z roku na rok, o odpowiednio 60%, 70% oraz 40%, w 2014, 2015 i w 2016 roku. W tym ostatnim łącznie na świecie sprzedano ich 770 tysięcy sztuk.

W 2016 roku największy wzrost zanotował rynek chiński, który zwiększył się o ponad 70%. W Chinach sprzedano wówczas około 350 tys. pojazdów elektrycznych. Dla porównania wzrost w takich krajach jak Kanada, Szwecja oraz Francja mieścił się w przedziale 50-70%, natomiast w przypadku Norwegii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wyniósł on tylko około 30%. W niektórych krajach odnotowano nawet zmniejszenie się popytu na samochody elektryczne, na przykład w Holandii (spadek o 45%) i Japonii (spadek o 15%).

Reakcja łańcuchowa

Zwiększony popyt na pojazdy elektryczne w Chinach powodował coraz większe zapotrzebowanie na folię miedzianą, ponieważ jest ona używana do budowy akumulatorów litowo-jonowych zasilających auta tego typu. Wówczas jej azjatyccy producenci stanęli przed dylematem. Dotyczył on tego, które zamówienia powinni realizować w pierwszej kolejności - te od producentów laminatów, czy te składane przez producentów akumulatorów litowo- jonowych.

Niestety, ze szkodą dla branży PCB, przeważyły wymierne korzyści płynące ze współpracy z producentami akumulatorów. Głównym argumentem za tym przemawiającym są większe marże. Produkcja folii miedzianej na potrzeby tych urządzeń jest oprócz tego prostsza niż w przypadku laminatów.

Można by w tym momencie zadać pytanie, dlaczego właściwie producenci folii miedzianej w ogóle musieli dokonywać wyboru, zamiast cieszyć się z coraz większego popytu na ten materiał i realizować wszystkie nadchodzące zlecenia? Otóż jeszcze do niedawna na rynku folii miedzianej panowała nadpodaż. W rezultacie nasilała się konkurencja, a zyski były coraz mniejsze. Doprowadziło to do tego, że wiele fabryk tego materiału ograniczyło wydajność produkcji, a wiele nawet ostatecznie zamknięto.

Rosnący popyt na samochody elektryczne w Chinach zapoczątkował zatem reakcję łańcuchową. Im większe było zapotrzebowanie na folię miedzianą, tym stawała się ona droższa. To z kolei dawało powód do zwiększenia cen producentom laminatów. W ich ślady wkrótce zmuszeni byli iść producenci PCB.

Moc produkcyjna wzrośnie, ale nie dla rynku PCB

Przewiduje się, że w 2020 roku liczba pojazdów elektrycznych na świecie wyniesie 300 mln sztuk. Jeżeli ta prognoza się spełni, zapotrzebowanie na folię miedzianą do budowy akumulatorów litowo- jonowych wyniesie wówczas 200 tys. ton. Dla porównania obecnie mieści się ono w przedziale 70-80 tysięcy ton. W samych tylko Chinach przewidywany jest wtedy popyt rzędu 100 tysięcy ton, w porównaniu do obecnych 30-40 tysięcy ton.

Nawet nie wybiegając tak daleko w przyszłość, szacuje się, że zapotrzebowanie na ten materiał do budowy akumulatorów do 2018 roku wzrośnie do 200-300% obecnego poziomu popytu. Niestety równocześnie wydajność produkcji folii miedzianej nie zwiększy się o więcej niż kilka procent.

Według NCAB Group w 2017 roku zwiększenie wydajności produkcji folii miedzianej lub budowę nowych zakładów produkcyjnych ma w planach jedynie połowa wszystkich chińskich producentów tego materiału, a w 2018 roku tylko jedna trzecia z nich. Co więcej, w przyszłym roku tylko niecałe 20%, a w 2017 roku tylko nieco ponad 10%, ich nowej mocy produkcyjnej zostanie wykorzystywanej na pokrycie zapotrzebowania branży PCB. Reszta będzie realizować zamówienia producentów akumulatorów.

Mali i średni stracą najwięcej

Podaż folii miedzianej w najbliższej przyszłości w dalszym ciągu nie będzie się zatem pokrywać z popytem ze strony branży PCB. Można się więc spodziewać dalszych wzrostów cen tego materiału i pogłębiania się dotychczasowych konsekwencji tej tendencji. Producentów płytek drukowanych powinien dodatkowo martwić fakt, że od listopada zeszłego roku wzrosły również, o kilkanaście procent, ceny prepregu.

Największych kłopotów z takiego rozwoju sytuacji mogą się spodziewać mali i średniej wielkości producenci płytek drukowanych. Więksi gracze tego rynku, którzy mają nieporównywalnie od nich większą siłę nabywczą, rezerwują sobie bowiem u producentów laminatów zapasy, które pozwolą im w przyszłości realizować planowane projekty bez opóźnień oraz przepłacania. Dzięki swojej pozycji często mają oni również pierwszeństwo zakupu.

Ci mniejsi natomiast, oprócz tego, że oczywiście nie mają takich przywilejów, muszą coraz częściej płacić za zamówienie z góry, a co więcej, narzuca im się odgórnie minimalną wartość zamówienia, która warunkuje jego realizację. To sprawia, że podobne warunki muszą oni stawiać swoim klientom. To z kolei nie sprzyja nawiązywaniu trwałych kontaktów biznesowych ani tym bardziej pozyskiwaniu nowych klientów.

Monika Jaworowska

Zobacz również