Można z pewnością długo dyskutować nad tym, ile za tymi terminami kryje się innowacji, jak postrzegać funkcjonalność takiego sprzętu oraz, czy przypadkiem nie jest to zwykły zabieg marketingowy i sposób na przekonanie klientów do zakupów, ale faktem jest, że ostatnie pięć lat w elektronice to czas "inteligencji". Wcześniej mieliśmy okres, w którym elektronika również miała duży udział w rozwoju, a wszystkie nowości opisywane były przez "e-". E-handel, e-biznes, e-komunikacja i dziesiątki innych podobnych określeń zdominowały język i zmieniły świat. Oznacza to, że każda taka rewolucja, obojętnie czy dotyczy "e-", czy "smart", na swój początek i koniec. Co zatem będzie na rynku po inteligentnej elektronice?
Najlepsze do takich rozważań wydają się smartfony. Ich sprzedaż bardzo szybko rośnie, w tym roku na rynek ma trafić aż 500 mln takich urządzeń, w tym 3-4 mln w Polsce. Smartfony zbliżają się szybko do granicy 50% wszystkich telefonów trafiających na rynek, co przekonuje, że to właśnie one są czołówką technologiczną w tym obszarze i tam najbardziej należy wypatrywać zmian. Trudno oczekiwać, że inteligentne telefony zmienią się w jeszcze bardziej rozumną formę, dlatego zmiany inteligentnej elektroniki nie będą raczej spektakularne.
Smartfonów będzie więcej, zapewne opanują one większość udziałów na rynku telefonów, w dalszej perspektywie zapowiadane są superfony i subfony, jeszcze bardziej inteligentne urządzenia, zapowiadane jako wydajne i o większych możliwościach odmiany smartfonów. Eksperci już dzisiaj zapowiadają, że zastąpią one w wielu miejscach komputery osobiste, laptopy, palmtopy i aparaty cyfrowe. Inteligentna rewolucja w elektronice zniknie zatem nieprędko, zapewne znacznie później niż można by oczekiwać, obserwując to, ile trwały wcześniejsze etapy. Raczej smartfony będą zawłaszczać kolejne obszary i sektory branżowe.
Tak samo jak pecety zmieniły świat aparatury pomiarowej, medycyny, automatyki, reklamy, należy oczekiwać, że niedługo smartfony odegrają podobną rolę także w elektronice profesjonalnej. Już dzisiaj ich możliwości techniczne są na tyle duże, że w wielu miejscach mogłyby być aplikowane, ale na razie brakuje oprogramowania, chęci do ich użycia oraz chyba także pewności, że nie są one kolejnym szybko przemijającym kaprysem w elektronice konsumenckiej.
Przymiarki do wykorzystania kieszonkowych komputerków już mamy za sobą, na przykład w rozproszony sieciach pomiarowych, gdzie wykorzystywane są one do zbierania danych. Podobne próby widoczne były w medycynie, gdzie palmtopy były wykorzystywane jako osobisty lekarz komunikujący się zdalnie z czujnikami zbierającymi dane z organizmu. Od strony technologii nie widać przeszkód, aby jeden smartfon nie mógł stanowić bazy do wielu aplikacji i zapewne niedługo pojawią się pierwsze poważne zastosowania, np. w medycynie, aparaturze pomiarowej, motoryzacji, serwisie i domowej automatyce. Jest to tylko kwestią czasu i tego, kto pierwszy odkryje ten potencjał w postaci dostępnego produktu.
W rozwoju technologii obserwować można wiele procesów przenikania się rozwiązań technicznych pomiędzy branżami i sekorami. Jedną z bardziej znanych jest technologia COTS (Commercial Off the Shelf), w której urządzenia dostępne w normalnej sprzedaży, a więc komercyjne, są adaptowane do pracy w wojsku. Wydaje się, że smartfony mogą nakreślić kolejny etap w tym procesie. Tym razem sprzęt z elektroniki konsumenckiej ma szansę trafić i być wykorzystywany w zastosowaniach komercyjnych - i nawet nazwa pisana skrótem może zostać taka sama - Consumer Off the Shelf.