Plany producentów są z pewnością imponujące. Wiele czołowych firm motoryzacyjnych pracuje dzisiaj intensywnie nad systemami kontrolowania pozycji samochodu w stosunku do pasów ruchu i innych pojazdów, tak aby auto mogło samo zwolnić lub wrócić na środek pasa, korygując błąd kierowcy.
Inne urządzenia nie pozwolą nam jechać za szybko, gdy będzie ślisko lub widoczność nie będzie zadowalająca. Przykładowo radar optyczny w takim zastosowaniu bazuje na obrotowej głowicy 64 laserów i kontroluje w trzech wymiarach całe otoczenie pojazdu w ruchu. Dzisiaj brzmi to nieco fantastycznie, ale za kilka lat systemy takie mogą stać się standardem, takim samym jak dzisiaj ABS. Trend ten widać już w prognozach analityków - w 2010 roku zamontowano 1 mln systemów bezpieczeństwa, w 2015 roku kupimy ich aż 18 mln.
W ramach jednego z konkursów zbudowano nawet samochód, który przejechał bez kierowcy na automatycznym sterowaniu 15 tys. km bez kolizji, co przekonuje, że dalekosiężne plany przypominające trochę popularne kreskówki z Jetsonami są jednak realne. Wiele systemów, które mają za zadanie wspierać kierowcę w czynnościach kłopotliwych, już pojawiło się na rynku.
Ford udowodnił, że może zaoferować układ zdolny do zaparkowania samochodu za kierowcę, co dobitnie pokazuje, jak wielka jest tutaj przestrzeń do innowacji. Inne rozwiązania pomagające w parkowaniu bazują na kilku kamerach, z których obraz składa się komputerowo, tak że kierowca ma wrażenie, jakby patrzył na samochód z góry.
Ale nie każdy sprzęt przybliża nas do celu wyznaczonego przez inżynierów z Volvo. Co ciekawe, za największe zagrożenie poprawy bezpieczeństwa uważa się systemy nawigacji, audiowizualne i ich połączenie z Internetem, gdyż przyczyniają się do rozpraszania kierowcy. To samo dotyczy telefonów komórkowych - zgodnie z badaniami już samo uniemożliwienie pisania SMS-ów podczas jazdy wyeliminowałoby sporą część wypadków.
Coraz więcej systemów elektronicznych, pokręteł, wskaźników ma także znaczenie, dlatego już niedługo należy oczekiwać pojawienia się rozwiązań, gdzie interfejs kierowcy i samochodu stanie się selektywny. Jednocześnie wiele wskaźników i regulatorów nie będzie aktywnych podczas jazdy. Oznacza to, że być może za 10 lat nie będzie raczej możliwe regulowanie położenia fotela podczas jazdy ani poprawianie pozycji lusterek. Jeszcze wcześniej producenci zabronią kierowcom programowania systemu nawigacji w ruchu.
Przykładów na elektronizację samochodu jest tak wiele, że kolejne progi procentowego udziału elektroniki w kosztach pojazdów będą pojawiać się już niedługo. Należy oczekiwać, że w przyszłości część mechaniczna, a więc silnik i układ jezdny samochodu, może się nawet stać dodatkiem do mobilnego systemu elektronicznego i centrum danych komunikacyjnych. W ciągu najbliższych kilku lat trzeba będzie zmienić też sposób postrzegania tego użytecznego przedmiotu i zacząć traktować go jako zintegrowany system być może też autonomiczny. Kierowcy, który zapewne chciałby być w środku tego centrum, została już dawno wyznaczona rola drugoplanowa.