W pierwszym kwartale tego roku konsolidacja firm w branży wyhamowała, ale nadal jest widoczna. Natomiast brak wielkich przejęć takich jak Atmel-Microchip pozwala przyjrzeć się tym procesom bardziej pod kątem trendów niż wielkości transakcji.
W opozycji do tych obecnego okresu przez wiele lat branża półprzewodników podlegała dekonsolidacji, bo dawniej firm półprzewodnikowych było generalnie mało. W 1966 roku TI, Fairchild i Motorola miały razem 70% rynku, obecnie pierwsza dziesiątka producentów ma około 58%, a pierwsza pięćdziesiątka nieco powyżej 80%. Stąd przez lata firmy częściej dzieliły się, niż łączyły. Jeszcze kilkanaście lat temu duże korporacje, takie jak HP, Motorola lub Philips, wydzielały ze swoich struktur piony biznesowe do oddzielnych spółek, co zapewniało lepszą kontrolę kosztów, większą sprawność działania i podejmowania decyzji oraz ograniczało ryzyko w biznesie. Równolegle do dzielenia się gigantów na mniejsze części powstawały nowe innowacyjne firmy, często wywodzące się z ośrodków naukowych.
Ciekawe spostrzeżenia na temat przyczyn nasilających konsolidacje w branży półprzewodników miał ostatnio prezes Mentor Graphics, Walden Rhines. Jego zdaniem przyczyny wielu przejęć leżą po stronie technologii, a dokładniej są konsekwencją pojawiania się nowych otwarć, które zmieniają znacząco sferę produktową. Kupno firmy jest też metodą na to, aby szybko zyskać pozycję na rynku całkowicie nowym, gdzie nie ma się jeszcze doświadczenia. Jego zdaniem w znacznie mniejszym stopniu konsolidacje wywołują kryzysy w gospodarce, które na branży elektroniki nigdy nie odciskały się wyraźnie.
Pierwszą falę przetasowań spowodowało wejście na rynek półprzewodników bazujących na krzemie, które były znacząco lepsze od germanowych. Firmy, które postawiły na krzem lub przejęły odpowiednio wcześnie biznes tego typu, takie jak na przykład TI, znacząco zyskały. Kolejne przełomy wywołujące podobne skutki to m.in. układy scalone w technologii MOS z 1977 roku, mikroprocesory i pamięci z 1987 roku, układy SoC i mikroprocesory 32-bitowe Intela z 1997 roku. W XXI wieku było to natomiast pojawienie się na rynku producentów fabless, datowane na 2007 rok. Niedługo po tych wydarzeniach rynek półprzewodników przechodził spore przeobrażenia, a zmiany w czołówce firm nabierały tempa, bo ci, którzy odpowiedni wcześnie zainwestowali w nowy sektor, notowali większe od średniej zyski, spychając z piedestału herosów poprzednich okresów.
Aktualna fala przeobrażeń to skutek pojawienia się na rynku aplikacji IoT i lawinowego wzrostu znaczenia komunikacji bezprzewodowej. Widać to w tym, jak wiele kupowanych przedsiębiorstw zajmowało się tą tematyką, np. Microsemi, Telegesis, Lantiq, Micrel, Broadcom i inne.
Wyczucie nowego otwarcia na rynku zawsze jest kluczowe, bo zanim pojawią się naśladowcy, ci pierwsi zdążą się umocnić i sporo zarobić. Doskonałym przykładem jest tutaj oświetlenie LED, które dla kilku krajowych firm dystrybucyjnych stało się taką szansą. Okazuje się, że takie nisze i nowe otwarcia można próbować znaleźć z wyprzedzeniem, analizując transakcje kupna-sprzedaży. W zakresie IoT transakcje M&A były już widoczne 3 lata temu, w prognozowaniu rynku może to być przełom.
Robert Magdziak