Niewątpliwie najbardziej widowiskowym przykładem zmian ustawodawczych była dyrektywa RoHS, która ograniczyła stosowanie substancji szkodliwych i zmusiła przemysł do modernizacji parku maszynowego i zmian konstrukcyjnych eliminujących z produkcji ołów. Kilka lat wcześniej weszły też w życie przepisy związane z kompatybilnością elektromagnetyczną i bezpieczeństwem użytkowania, które zobligowały producentów do dokonywania badań urządzeń pod kątem emisji elektromagnetycznej, odporności na zaburzenia oraz jakości izolacji. Znak CE dla wielu przedsiębiorców wydawał się wówczas kłopotem i kosztownym wymogiem, niemniej patrząc z perspektywy lat, miał on pozytywny wpływ na szeroko rozumianą jakość urządzeń elektronicznych.
Z czasem inicjatywy prawne nabrały większego tempa. Pojawiła się dyrektywa WEEE porządkująca zasady gospodarowania odpadami, a w szczególności zmuszająca producentów i sprzedawców do przyjmowania zużytych urządzeń od użytkowników i do poddawania ich recyklingowi. To samo dotyczy konieczności prowadzenia dokumentacji i rejestrów badań pozwalających na udowodnienie bycia zgodnym z prawem, które były konsekwencją wymienionych obowiązków. Jesteśmy w trakcie wdrażania REACH – kolejnej zmiany prawnej nakładającej obowiązek rejestracji i dokumentacji obiegu wielu substancji uznawanych za szkodliwe dla środowiska.
Wiele z nich jest używanych w produkcji elektroniki. Zmianą ostatnich miesięcy jest przyjęcie wytycznych dotyczących ograniczenia mocy standby, co pokazuje, że zmiany prawne nie dotyczą jedynie sfery produkcji, ale wpływają również na prace konstrukcyjne. Zgodnie ze zmianami do 2010 roku zasilacze o mocy do 51W bez obciążenia będą mogły pobierać nie więcej niż 0,5W, a od 2011 roku 0,3W.
Ustalenia dotyczą też szeregu szczegółów takich, że np. sprawność zasilaczy będzie musiała wynosić min. 86%, a urządzeń o napięciu powyżej 6V już min. 87%. Z kolei zasilacze o mocy do 1W będą musiały mieć sprawność min. 56%, a dla napięć powyżej 6V 62%. W porównaniu z ogólnym postanowieniem, jakie niosła ze sobą dyrektywa RoHS, takie szczegółowe ustalenia, o charakterze inżynierskim, wyznaczone z 1-procentową dokładnością, płynące ze strony urzędników Komisji Europejskiej wydają się być co najmniej zaskakujące.
Co więcej, ustalanie granic dla efektywności energetycznej prawdopodobnie nie skończy się na zasilaczach. Jest to bowiem początek szerszych działań, których celem jest stworzenie ram prawnych dla wyrobów z klasy EuP (energy-using products), czyli w zasadzie całego sprzętu elektronicznego. Normy prawne sięgają pracy konstruktorów dlatego, że zgodnie z badaniami około 80% oddziaływania na środowisko naturalne przez urządzenie elektroniczne determinowane jest na etapie projektu.
Europa wysunęła się na prowadzenie w ekologicznym podejściu do produkcji elektronicznej, gdyż zmiany dotyczące środowiska naturalnego wydają się naturalne dla działań na poziomie kontynentu oraz spotykają się z minimalnym oporem. Zachęca to do ustalania coraz to nowszych regulacji, jak widać z podanego przykładu, już nie tak ogólnych. Wpływ na rynek elektroniki norm prawnych już jest zatem znaczący i należy oczekiwać, że w przyszłości będzie dotyczył wielu różnych zagadnień. Do wielu określeń opisujących pracę konstruktorów "design for..." dopisujemy zatem nową umiejętność – ecodesign, czyli design for ecology.
Robert Magdziak