Piractwo

Wzrosty w gospodarce i większe dochody krajowych firm elektronicznych w ostatnich latach przekładają się na wzrost zainteresowania legalnym korzystaniem z oprogramowania. Wprawdzie piractwo było, jest i będzie, niemniej skala tego zjawiska na rynku nie jest stała i w miarę rozwoju naszej gospodarki ulega naturalnemu powolnemu ograniczeniu.

W liczbach bezwzględnych oprogramowanie inżynierskie można uznać za drogie, gdyż jest to produkt specjalistyczny, w niczym nieprzypominający popularnych aplikacji biurowych. Niemniej koszt ten w warunkach dużej firmy jest tak samo akceptowalny jak szereg innych składników działalności gospodarczej, a elastyczny system licencjonowania oprogramowania, w tym płatności ratalne za pomocą leasingu, pozwalają rozłożyć jeden duży zakup na szereg lat.

Większość światowych producentów oprogramowania EDA pochodzi z USA lub rozlicza się w dolarach amerykańskich, co powoduje, że z uwagi na obecne kursy walut, zakupy te są także sporo tańsze, niż było to kilka lat temu. Gorsza sytuacja jest w przypadku niewielkich firm, dla których taki sam koszt oprogramowania niejednokrotnie okazuje się być powyżej możliwości finansowych.

W wielu sytuacjach oprogramowanie przegrywa z innymi ważniejszymi inwestycjami w firmach, a decyzje o takim chodzeniu na skróty ułatwia brak realnych kar za piractwo. Producenci software zamiast kija stawiają raczej na marchewkę, edukując użytkowników oraz tak konstruując oferty, aby bycie legalnym użytkownikiem w jak największym stopniu się opłaciło.

Przykładem mogą być tutaj dostęp do systemów aktualizacji bibliotek lub też dostępność tańszych aktualizacji do nowszych wersji. W warunkach krajowych piractwo jest ważnym czynnikiem wpływającym na obroty rynku programów EDA, co wynika właśnie ze struktury rynku opierającej się w dużej mierze na niewielkich przedsiębiorstwach. Wiele z nich nie dysponuje na tyle dużym potencjałem finansowym, aby kupować legalny software. W praktyce więc w oprogramowanie inwestuje się zwykle na końcu, po zaspokojeniu wielu innych potrzeb. Niestety, na razie tak wygląda nasz rynek.

 Andrzej Gierach

CadrexS

  • Jak ocenia Pan rynek oprogramowania inżynierskiego w Polsce?

Firmy elektroniczne rzadko patrzą dalekosiężnie w przyszłość i zwykle nie ma w nich chęci posiadania najnowszych narzędzi EDA, nawet gdy jest to opłacalne ekonomicznie i technicznie. Tymczasem zakup nawet jednej licencji powoduje, że produkt może być jakościowo o klasę lepszy. Wielu polskim projektantom brakuje również wiedzy o tym, jakie możliwości oferuje współczesne oprogramowanie EDA.

Firmy elektroniczne próbują rozwiązywać problemy związane z kompatybilnością elektromagnetyczną poprzez badania w komorach, tymczasem użycie oprogramowania symulacyjnego pozwala rozwiązać problemy szybciej i to już na etapie tworzenia projektu. Dobrze zaprojektowana płytka w ogromnym stopniu determinuje poziom emisji zaburzeń elektromagnetycznych.

  • Kto w Polsce najbardziej potrzebuje zaawansowanego oprogramowania EDA?

Są to firmy telekomunikacyjne, producenci kontraktowi, firmy pracujące na rzecz przemysłu obronnego i wojsko. Firm, które zajmują się zaawansowanymi projektami elektronicznymi jest coraz więcej i jestem absolutnie przekonany, że w przyszłości zapotrzebowania na oprogramowanie EDA będzie szybko rosło.

Najbardziej prężne są obecnie w Polsce firmy małe. Coraz liczniej pojawiają się w kraju również nowe inwestycje o charakterze badawczo-projektowym. Dodatkowo wiele firm zachodnich otwiera w Polsce swoje filie zajmujące się projektowaniem, co tworzy rynek na oprogramowanie.

Zapytania ofertowe
Unikalny branżowy system komunikacji B2B Znajdź produkty i usługi, których potrzebujesz Katalog ponad 7000 firm i 60 tys. produktów
Dowiedz się więcej

Polecane

Nowe produkty

Zobacz również