Początek roku przyniósł wzrost cen nośników energii i kosztów pracy, ale rok wcześniej też nie było w biznesie łatwo, gdyż produkty nie tylko były trudniej dostępne, ale także sporo podrożały. Efekt jest taki, że koszty produkcji elektroniki istotnie wzrosły. Jest to problem zarówno dla firm OEM, jak i licznych EMS-ów, który w najbliższych miesiącach będzie odpowiedzialny za przemodelowanie relacji rynkowych.
W takim kontekście poszukiwane są rozwiązania pozwalające na ograniczenie kosztów, niekoniecznie tańsze w zakupie, ale zapewniające oszczędności w szerszej skali, a więc dzięki mniejszemu zużyciu energii przez piece, dające mniejszą ilość odpadów lub też niewymagające mycia, utylizacji resztek, płacenia za ścieki. Można takie rozwiązania nazywać ekologicznymi, niemniej w elektronice mają one wymiar utylitarny, praktyczny – chodzi o to, aby w rozliczeniu końcowym były tańsze. Mniejsza zawartość substancji szkodliwych, np. lotnych związków organicznych, prowadzi do mniej restrykcyjnych wymagań w zakresie zapewnienia wentylacji, daje krótszy czas suszenia lub brak wymogu stosowania silnych środków ochrony osobistej u pracowników. To też jest zysk. Oczywiście same materiały nie rozwiązują problemu kosztów, ale z pewnością są one jednym z elementów wielu synergicznych działań związanych z poprawą efektywności biznesu. W ofertach dostawców materiałów do produkcji jest coraz więcej produktów o takich cechach, co przekonuje, że rynek rozwija się w tym kierunku.
Szczęśliwie dla nas krajowa elektronika znajduje się w dość dobrym położeniu. Nasze firmy lokują się między bogatszymi rynkami kontynentalnymi Europy Zachodniej, Skandynawii, Wielkiej Brytanii a rynkami azjatyckimi. Dla tych bogatszych krajów jesteśmy tańszym zapleczem, ale nadal bliskim i łatwym w komunikacji oraz z dostępną wydajną logistyką. Z tego położenia korzystamy, przyciągając zaawansowane projekty specjalistyczne, przemysłowe, z obszaru e-mobilności i energetyki. Dzięki temu nawet gorsze warunki makroekeonomiczne pozwalają na rentowność.
Odpowiedzialność w biznesie
Producenci dobrze wiedzą, jakie wymagania nakładają na nich liczne regulacje środowiskowe, wymagania związane z bezpieczeństwem pracowników, gospodarką odpadami i podobnymi. Zakłady nie działają w izolacji, są częścią osiedli, miast, stref przemysłowych i muszą się dostosować do okoliczności i warunków tam panujących. Rośnie także świadomość pracowników firm w zakresie potrzeb, norm i zagrożeń. Trzeba być zgodnym, bo inaczej rośnie ryzyko biznesowe i tym samym bycie na bakier z przepisami przestaje się opłacać.
Poza tym wymagania klientów uwzględniają często aspekty środowiskowe produkcji. Otrzymanie zlecenia od zachodniego partnera bardzo często obudowane jest warunkami i tym, że kontrahent musi udokumentować, że spełnia listę wymagań, bo inaczej nie ma mowy o współpracy. Jest to część świadomej polityki biznesowej, która zakłada brak współpracy z tymi, którzy nie są wystarczająco odpowiedzialni.
Oprócz wymagań formalnych nakładanych przez prawo i regulacji branżowych wynikających z ogólnie przyjętych zasad definiowanych przez stowarzyszenia takie jak np. IPC dochodzą jeszcze inne oczekiwania o charakterze społecznym. np. aby produkty nie zawierały minerałów, które są wydobywane na świecie w strefach, gdzie nie przestrzega się praw ludzi i ochrony środowiska (mineral conflicts). To samo dotyczy teraz wojny.