Branża EMS się robotyzuje
| Gospodarka ArtykułyFoxconn, największy na świecie tajwański producent kontraktowy, wytwarzający wiele różnych urządzeń konsumenckich dla czołowych firm elektronicznych z całego świata, zapowiedział, że w ciągu najbliższych trzech lat zastąpi milion swoich pracowników robotami. Taka informacja pojawiła się w mediach rok temu, gdy przez fabryki Foxconna przetoczyły się protesty pracowników narzekających na ciężkie warunki pracy i mordercze tempo przy produkcji najnowszych telefonów dla firmy Apple, a kilka osób odebrało sobie nawet życie.
Zapowiedzi firmy na temat robotyzacji nie do końca brano serio, gdyż wiadomo było, że słowa prezesa były wypowiadane w gniewie, a sama skala potencjalnej inwestycji w branży produkcji kontraktowej byłaby światowym rekordem wszech czasów. Protesty załogi w chińskich zakładach opanowano dość szybko, płace robotników podniesiono o około 25% i wydawać by się mogło, że po pogrożeniu palcem, temat robotów został odłożony.
Najnowsze informacje mówią, że planów nie porzucono, pierwsze 10 tysięcy robotów, nazywanych foxbotami, już zostało zainstalowanych, a kolejne 20 tysięcy zacznie pracować na przełomie roku 2012 i 2013. Rosnące szybko zapotrzebowanie rynku na smartfony, tablety i inne konsumenckie gadżety cały czas jest wielkim wyzwaniem dla firm EMS, od których wymaga się zapewnienia wysokiej wydajności i jakości. Stąd problemy z kadrą pracowniczą będą jednym z ważniejszych zagadnień w ich działalności.
Pojedynczy foxbot kosztuje od 20 do 25 tysięcy dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile wynoszą trzyletnie zarobki pracownika fabryki. Siła robocza w Chinach jest tania, bo początkujący montażysta zarabia 14 dolarów na dzień, a doświadczony pracownik po trzech latach dwa razy więcej. Niemniej nawet po trzech latach foxboty będą wymagały obsługi technicznej, modernizacji i napraw, przez co od strony ekonomicznej zastępowanie pracowników na taśmach montażowych maszynami nie jest działaniem obliczonym na obniżkę kosztów.
Jednak roboty są w stanie pomóc firmie w zachowaniu wysokiej wydajności, dużej jakości, no i maszyny nie będą też narzekać na warunki zatrudnienia i domagać się zapewnienia praw pracowniczych, takich jak np. zwolnienia lub urlopy. Na wyniki eksperymentu z robotami czeka cała branża kontraktowa, gdyż wiadomo, że dużą część czynności związanych z montażem można oddać maszynom, ale na pewno robotyzacja spowoduje pojawienie się nowych, nieznanych jeszcze problemów.
Plany takie podał niedawno Canon, co przekonuje, że nie są to puste słowa obliczone na zastraszenie pracowników, ale realna przyszłość i kierunek rozwoju branży EMS. Takie znaczące innowacje zawsze wprowadzają na rynek jako pierwsze firmy będące liderami rynku, dlatego eksperymentowi Foxconna kibicują szefowie wszystkich dużych firm kontraktowych.
Mimo że zastąpienie pracownika przy montażu robotem nie daje wyraźnych korzyści ekonomicznych, jasne jest, że zapewnienie w przyszłości konkurencyjnej oferty usług EMS, a więc niskiej ceny usługi przy dużej wydajności i doskonałej jakości, jest z tym procesem powiązane. Pensje w Chinach dość szybko rosną i to, co dzisiaj wydaje się nieopłacalne, jutro już może mieć inny wymiar. Ogromny popyt na elektronikę konsumencką, presja na dużą skalę działania pozwalająca nasycić półki sklepowe nowym modelem telefonu zaraz po jego premierze na rynku oraz to, że w produkcji elektroniki dominuje outsourcing, są ogromnym wyzwaniem kadrowym dla firm usługowych działających na Dalekim Wschodzie.
Foxconn zatrudnia obecnie 1,2 mln osób, inni usługodawcy też mają kadrę liczoną w setkach tysięcy, przez co pracodawcy mają coraz więcej trudności w pozyskaniu kompetentnej kadry. Pojawienie się robotów w chińskich fabrykach to zatem nie do końca skutek problemów z buntem pracowników, ale efekt pozytywnych zmian rynku pracy, takich jak ogólny wzrost kwalifikacji.
Foxboty służą do wykonywania prostych powtarzalnych czynności takich jak przenoszenie, układanie, skręcanie, ale w przyszłości będą im zapewne powierzane bardziej złożone zadania. Na razie zastąpią pracowników na taśmie montażowej, ale nie wypchną ich na bezrobocie, tylko pozwolą zająć lepsze stanowiska i realizować poważniejsze zadania.
Robert Magdziak