Ostatnio do tropienia takich spisków wzięli się urzędnicy unijni, którzy zastanawiają się, czy nie wprowadzić kar za celowe postarzanie produktów i osłabianie ich konstrukcji, w powiązaniu z polityką cenową w zakresie części zamiennych, które są celowo drogie po to, aby każda poważniejsza awaria była w naprawie nieopłacalna. W deklaracjach mówi się o trosce o obywateli, którzy powinni kupować produkty wysokiej jakości i użytkować je jak najdłużej. Nie chodzi tu o to, abyśmy sensownie wydawali pieniądze, ale raczej, aby ograniczyć ilość powstających elektrośmieci, bo są one coraz poważniejszym problemem i obowiązujące systemy recyklingu nie działają dobrze.
Recykling w założeniach ma być ostatnim elementem okresu funkcjonowania produktu na rynku, a obowiązujące prawo i procedury postępowania mają zapewniać, że środowisko naturalne będzie chronione. Niemniej jeśli chodzi o popularną elektronikę, to większość zużytych produktów niestety trafia na wysypiska. Aktualnie w skali świata recyklingowi poddawane jest mniej niż 20% sprzętu, niewielki procent elektroniki przenośnej jest odnawiany i trafia do krajów afrykańskich oraz Indii. Skutkiem tego elektrośmieci są dzisiaj najszybciej rosnącą grupą towarów na rynku, w tempie minimum kilkunastu procent rocznie, i mimo że jest w nich dużo metali szlachetnych - tona telefonów komórkowych ma w sobie średnio 340 g złota, 3,5 kg srebra, 140 g palladu - nie są postrzegane jako coś wartościowego.
Nietrudno domyślić się, że ta dziwna sytuacja już niedługo będzie musiała ulec zmianie, bo skoro aktualne nakazy prawne nie są skuteczne, zostaną stworzone nowe procedury i wymagania. W przypadku Polski nasze zobowiązania mówią, że do 2016 roku mamy zbierać elektrośmieci w minimalnej ilości 40% wprowadzanego na rynek sprzętu, a potem co rok o 5% więcej. Stąd planowane są zmiany w prawie, które ogólnie mówiąc, nakładają na dystrybutorów sprzętu obowiązek przyjęcia starych urządzeń z miejsca dostarczenia sprzętu. Do tej pory mogli, lecz nie musieli tego robić. Wśród proponowanych zmian jest ponadto wprowadzenie zewnętrznych audytów dla organizacji odzysku i zakładów przetwarzania, co ogólnie oznacza więcej wymagań, pracy i obowiązków, czyli wyższe koszty.
Docelowo można oczekiwać, że dystrybutor wprowadzający sprzęt na rynek lub lokalny producent staną się podmiotami odpowiedzialnymi za proces odebrania elektrośmieci od użytkowników i przekazania ich do recyklingu. Można dyskutować, czy taki obowiązek jest sensowny i czy te koszty powinny ponosić właśnie te firmy. Niemniej warto zauważyć, że taki mechanizm jest korzystnym ujemnym sprzężeniem zwrotnym w rynkowych relacjach, którego na razie nie ma. Bo im czas życia danego produktu będzie krótszy, tym koszty jego wycofania z rynku będą bardziej obciążać producenta. Można więc mieć nadzieję, że elektrośmieci staną się narzędziem wymuszającym większą dbałość o trwałość elektroniki, tak pożądaną, a na razie tak odległą.
Robert Magdziak