Te, które są jeszcze w sprzedaży, mogą być wyprzedawane, ale nowe już nie będą wytwarzane. Decyzja ta kończy pewną epokę i domyka istniejącą już prawie 30 lat listę ograniczeń związanych z metalami ciężkimi (ołów, rtęć, kadm) oraz specyficznymi substancjami, jak np. plastyfikatory tworzyw sztucznych, jaką przyniosła w branży dyrektywa RoHS. Jest to też linia mety dla rynku oświetleniowego, który praktycznie zakończył ewolucję w kierunku ledowych źródeł światła i w obszarze konsumenckim w zasadzie porzucił inne technologie.
Czy było warto? Trudno o lepszy moment na podsumowanie
Oświetlenie ledowe miało mieć same zalety, tj. zapewnić bardzo małe zużycie energii przy jednocześnie długiej żywotności. Stąd pierwotnie wyższe ceny zakupu miały zostać zrekompensowane w czasie, a wartością dodaną była wysoka jakość światła i małe wymiary sprzyjające integracji w oprawach. Niestety wiele produktów pojawiających się na rynku miało kiepską jakość i o deklarowanej wieloletniej trwałości można było jedynie pomarzyć. Jakość światła też mocno odbiegała od tego, co dawały lampy halogenowe, a słaby współczynnik oddawania barw utrudniał użycie w wymagających miejscach, np. sklepach z żywnością. Nic dziwnego, że zastąpienie oświetlenia klasycznego przez ledowe zostało nazwane spiskiem żarówkowym i postrzegane jako przymus.
Oczywiście z czasem jakość ledowych źródeł światła się poprawiała. Współczynnik CRI z początkowych 70 szybko poszybował na 80, a dzisiaj kupno źródła z CRI 90 nie jest problemem. Oddawanie barw zdecydowanie się poprawiło i już nikt nie narzeka, że wygląda w łazience jak trup. Wraz z kolejnymi rekordami wydajności świetlnej emiterów i lepszymi zasilaczami moc pobierana przez oświetlenie zmniejszyła się wyraźnie, nawet o kilkadziesiąt procent. Podobnie jest z jakością – lepsze zasilacze, nowe rozwiązania z pręcikami zasilanymi bezpośrednio napięciem sieci i większa wydajność świetlna powodują, że o „spisku” przestaliśmy rozmawiać.
Oświetlenie ledowe zapewniło dużo lepsze możliwości integracji, bo na rynku jest coraz więcej opraw z diodami zintegrowanymi. To spory krok naprzód w porównaniu do stanu pierwotnego, gdzie do zwykłych opraw wkręcało się po prostu żarówki LED-owe. Ma ono większą funkcjonalność, gdyż lampy sterowane pilotem, z regulacją jasności, odcienia światła białego, podłączane przez Wi-Fi są czymś zwyczajnym.
Korzyścią z ledów jest mniejsze zanieczyszczenie środowiska. Nawet jeśli nie dotyczy to elektrośmieci, to z pewnością zaliczyć można do tego rtęć i ołów. Aspekt ekonomiczny też przestał być dyskusyjny. Nawet jeśli dawniej na skutek kiepskiej jakości koszt posiadania oświetlenia ledowego nie przebijał znacząco rozwiązań tradycyjnych, to teraz przy drogim prądzie i lepszej jakości nikomu się nie chce sprawdzać czy to się opłaca.
Świetlówki liniowe odchodzą do muzeum techniki, ale następuje to po około 80 latach obecności na rynku. Podobnie było z żarówkami wolframowymi, zatem powolne doskonalenie technologii, wieloletni czas życia produktów są zapewne cechą charakterystyczną tego sektora, który z jednej strony jest konsumencki, a z drugiej profesjonalny. Z ledami zapewne będzie podobnie.
Robert Magdziak