RoHS 2 - co z tego wynika dla producenta sprzętu elektronicznego?
| Gospodarka ArtykułyJuż od roku przemysł elektroniczny w krajach europejskich jest pod wpływem przepisów znowelizowanej dyrektywy RoHS 2011/65/EU, określanej także jako RoHS 2. Opisywane przez ten dokument zmiany jeszcze bardziej zdecydowanie ograniczają możliwość stosowania w urządzeniach elektronicznych wielu substancji uznanych za szkodliwe. Kolejne kroki rozszerzające zakazy, które rozpoczęły się z początkiem 2013 r., a skończą w 2019 r., na tyle ograniczą możliwości ich obchodzenia przez wyjątki, że za pięć lat trudno będzie znaleźć cokolwiek elektronicznego, co będzie mogło zawierać ołów.
Od połowy 2014 roku ołów musi zniknąć z elektroniki medycznej, od 2017 roku z aparatury pomiarowej i systemów sterowania, a od 2019 roku trudno będzie znaleźć cokolwiek elektronicznego, co będzie mogło zawierać ołów. To dlatego, że w uzupełnieniu oryginalnej dyrektywy RoHS najbardziej widoczną zmianą nowelizacji jest odejście od zamkniętego zakresu tej legislacji w stronę formy otwartej, która oznacza, że w 2019 r. po publikacji w urzędowych dokumentach UE już nie powinno się zadawać pytań, jaki sprzęt jest w dyrektywie, a raczej - jakiego w dyrektywie nie ma.
Pierwotnie zakres obowiązywania dyrektywy RoHS ograniczał się do sprzętu elektrycznego i elektronicznego, których działanie jest uzależnione od zasilania elektrycznego lub pola elektromagnetycznego. Obecnie nowelizacja zmieniła ten zakres, obejmując urządzenia, w których parametry te związane są z co najmniej jedną z jego przewidzianych funkcji. Dlatego kuchenka gazowa zawierająca zegar elektroniczny teraz będzie podlegała pod RoHS, a poprzednio była wyłączona. Ta mała zmiana diametralnie zmienia liczbę urządzeń podlegających dyrektywie.
RoHS 2 w Polsce
Wdrożenie dyrektywy RoHS do polskiego porządku prawnego nastąpiło przez Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 8 maja 2013 r. w sprawie zasadniczych wymagań dotyczących ograniczenia stosowania niektórych niebezpiecznych substancji w sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz. U. 2013 r., poz. 547). Rozporządzenie to zastąpiło wszystkie poprzednie akty wdrażające dyrektywę. Regulator, transponując dyrektywę, zmienił podstawę prawną i powołał się na przepisy art. 9 ustawy z dnia 30 sierpnia o systemie oceny zgodności, a nie jak w poprzednich przypadkach na ustawę prawo ochrony środowiska. Rozporządzenie Ministra Gospodarki z dnia 8 maja 2013 w ślad za dyrektywą definiuje zakres sprzętu elektronicznego, który jest następujący. Wymogom rozporządzenia podlegają wszystkie urządzenia elektryczne i elektroniczne wprowadzone na polski rynek przeznaczone do pełnienia funkcji użytkowej dla klienta końcowego, o ile nie są: bronią lub amunicją, nie są przeznaczone do pracy w pozaziemskich warunkach (np. elementy satelitów), nie są stałymi elektrycznymi/elektronicznymi elementami architektury budynków lub hal produkcyjnych, nie są na stałe zamontowanymi elementami parku maszynowego, nie są panelami fotowoltaicznymi dla elektrowni słonecznych oraz nie są unikalnymi urządzeniami zaprojektowanymi do celów badawczych, który jest udostępniany wyłącznie do użytku profesjonalnego.
Celem tych wyłączeń było pozostawienie w zakresie regulacji tych typów sprzętu, które nie należą do urządzeń przemysłowych. Zgodnie z analizą Komisji Europejskiej, elektronika przemysłowa w większości występuje w zamkniętym obiegu i generuje minimalną ilość odpadów. Reszta elektroniki nie ma ściśle zdefiniowanych strumieni odpadów, co zresztą widać po wynikach dyrektywy WEEE, przez co istnieje realna groźba, że niebezpieczne substancje, z których jest zbudowana, wraz z złomem elektronicznym, mogą przedostawać się do środowiska naturalnego.
Co z tego wynika dla producenta sprzętu elektronicznego?
Producenci, importerzy i dystrybutorzy muszą zmierzyć się ze zmianami w zakresie oznaczenia CE, które niesie nowelizacja dyrektywy RoHS. Nowe prawo nakłada wymagania, aby deklaracje zgodności wymagane dla potwierdzenia zgodności z CE i dokumentacja techniczna były przechowywane przez 10 lat, ale głównym wymogiem określonym w par. 4 ust. 2 rozporządzenia jest wytwarzanie produktów, które nie zawierają niebezpiecznych substancji lub zawierają je we wskazanych limitach. Wymogiem uzupełniającym jest odpowiednie udokumentowanie tego, że urządzenia są produkowane zgodnie z wymaganiami, na potrzeby organów nadzoru, ponieważ dokumentacje znacznie łatwiej się sprawdza, niż wykonuje badania z zakresu reverse engineering.
Deklaracja zgodności "CE" jest częścią dokumentacji wymaganą dyrektywą i pełni funkcję informacji dla klienta końcowego. Sporządzana jest po to, aby klient wiedział, że sprzęt został wyprodukowany z odpowiednimi wymaganiami. Informuje, że sprzęt jest bezpieczny do użytkowania i nie stanowi zagrożenia dla środowiska jako elektrośmieć. Deklaracja jest w stanie spełnić tę funkcję w momencie, kiedy nabywca będzie mógł dokonać powiązania dokumentu papierowego ze sprzętem poprzez unikalną nazwę lub unikalny numer produktu oraz prawidłowe oznaczenie firmy wprowadzającej ten sprzęt na rynek. Przepisy są tak skonstruowane, że w zasadzie nie można źle wypełnić deklaracji zgodności "CE". Zgodnie z ustawą o systemie oceny zgodności "Domniemywa się, że wyrób, na którym umieszczono oznakowanie zgodności lub dla którego sporządzono dokumentację potwierdzającą spełnienie zasadniczych wymagań, jest zgodny z wymaganiami określonymi w obowiązujących przepisach". Czyli z RoHS także.
RoHS nie jest jedyną normą, jaką sprzęt elektroniczny musi spełniać. Aby udostępnić finalny produkt na rynku, często musi on spełniać wymogi wielu dyrektyw, przykładowo: LVD, EUP, MDD. Deklaracje zgodności w takim przypadku sporządza się jedną na produkt, obejmując informacją wszystkie prawne i techniczne wymagania. Przykład może być następujący - sprzęt elektroniczny, który jest w zakresie przedmiotowym dwóch dyrektyw, z których w jednej wymagania oceny zgodności (768/2008 WE) są na poziomie modułu "A - wewnętrzna kontrola produkcji", a w drugiej na poziomie modułu "F - zgodność z typem w oparciu o weryfikację produktu". W takim przypadku dla klienta końcowego deklaracje "CE" zostaną sporządzone, mając na uwadze najbardziej restrykcyjną procedurę i wykonane do pojedynczej sztuki produktu.
Innym typem dokumentacji jest dokumentacja techniczna producenta, w którą mogą mieć wgląd organy nadzoru. Celem tej dokumentacji jest posiadanie materiału dowodowego dla organu nadzoru, że proces produkcji, pod kątem wymogów środowiskowych, jest kontrolowany. Zakres tej dokumentacji został określony w par. 5 ust. 4 rozporządzenia. Organy nadzoru oczekują od producenta przedstawienia zestawienia materiałów użytych do produkcji (BOM), opisanych na przykład w normie EN 50581:2012. Każdy z materiałów może posiadać albo deklarację materiałową producenta (EN 62474:2012), albo badania na zawartość i stężenie zabronionych pierwiastków i substancji (IEC/PAS 62596:2009 próbkowanie, EN 62321: 2009 badania fizykochemiczne) lub w przypadku, kiedy materiał jest materiałem jednorodnym (np. plastik), dołączenie karty charakterystyki (MSDS). W przypadku badań istotne jest, aby były one wykonywane w laboratorium, które uzyskało akredytację jako jednostka wykonująca badania technikami określonymi w normie.
Jak zawsze rodzi się pytanie, po co tyle papieru? Dokumentacja ta może, ale nie musi, stanowić dowód o okolicznościach łagodzących dla sądu w przypadku wykazania niezgodności z wymaganiem zasadniczym o stężeniu niebezpiecznych substancji. Całość dokumentacji może świadczyć o ogólnych zaniedbaniach producenta albo wskazywać na jednorazowy wypadek przy pracy. Może to mieć znaczenie w przypadku wymierzania kary przy wykazaniu niezgodności.
Łańcuch dostaw a RoHS2
Należy również wyjaśnić, że wymagania RoHS nie dotyczą łańcucha dostaw. Dyrektywa wiąże swoim działaniem i wymaga odpowiedzialności tylko na finalnym producencie sprzętu elektrycznego, to jest takim, który produkt certyfikuje, oznakowuje "CE", opatruje swoja nazwą i udostępnia na rynku Unii Europejskiej (B2C). Producent sprzętu elektrycznego, ponieważ jest zależny od łańcucha dostaw, wytworzył szereg narzędzi, aby zmniejszyć ryzyko niezgodności i przerzucić koszty na swoich dostawców we wspomnianej już formie deklaracji materiałowych, badań lub kart charakterystyki.
To, czy dokumentacja zbierana w łańcuchu dostaw będzie zgodna z obowiązującymi normami, leży tylko w inwencji twórczej i wymogach finalnego producenta. Również sprzedając komponenty elektroniczne, o ile nie są traktowane jako zestaw DIY (kit, urządzenie do it yourself ) użytkownikowi końcowemu, nie podlegają certyfikacji i wymogom RoHS. Komisja Europejska stoi na stanowisku, że tylko finalny producent, udostępniający produkt na rynku, może wiedzieć, do jakiej grupy docelowej będzie on skierowany, a w związku z tym wie, jakie wymagania prawne i techniczne musi spełniać.
Dyrektywa RoHS przez kolejne lata będzie rozszerzać swój zakres przedmiotowy, obejmując coraz to nowe grupy sprzętu. Są plany, aby kolejny przegląd dyrektywy włączył ją do horyzontalnej regulacji odnośnie do kontroli pierwiastków i substancji chemicznych udostępnianych na rynku. Pozostaje tylko nadzieja, "że krew, pot i łzy" producentów sprzętu elektronicznego wylewane od 1 czerwca 2006 roku nie zostaną przelane ponownie.
Marek Kubel-Grabau