Firmy wydają duże sumy na inwestycje, szczególnie w obszarze elektroniki domowej (AGD, automatyka budynkowa), a wiele nowych produktów konsumenckich komunikuje się bezprzewodowo i jest reklamowane jako inteligentne. Przykładem mogą być nowe baterie elektronarzędzi firmy Bosch, które wysyłają na smartfony informacje o stanie naładowania, a nawet pozwalają się zlokalizować w domowym bałaganie. Są też zmywarki do naczyń i piekarniki, które umożliwiają programowanie i monitoring stanu za pomocą specjalnej aplikacji, a także termostaty, sterowniki zasłon i dziesiątki innych drobnych gadżetów, których celem jest uczynienie naszego życia wygodniejszym. Czemu zatem te nowinki nie są chętnie kupowane?
Odpowiedzi na to pytanie można szukać w wynikach dużego badania rynku przeprowadzonego przez Accenture w 28 krajach całego świata, także w Polsce. Zgodnie z wynikami pytane osoby postrzegają aplikacje IoT jako zbyt drogie, potencjalnie niebezpieczne i niestety zbyt skomplikowane. Dodatkowo podkreślano, że zmiany w technologii w zakresie IoT są na tyle szybkie, że czas życia takich produktów jest krótki, wsparcie techniczne niekompetentne, a obsługa posprzedażna dla starszych rozwiązań nie jest świadczona wystarczająco długo. W zasadzie każda nowa seria powoduje, że starsze rozwiązania wypadają z rynku.
Potencjalni nabywcy obawiają się ponadto wycieku danych i możliwości przejęcia kontroli nad urządzeniami oraz zauważają, że wiele często prostych technicznie rozwiązań IoT, o niedużym potencjale, jest drogich i niewartych żądanych sum. Funkcja przesyłania komunikatu o rozładowanej baterii lub o tym, że zmywarka zakończyła pracę wydaje się inteligentna dla działu marketingu producenta, ale już niekoniecznie dla użytkowników. Na dodatek większość nowinek bazuje na smartfonie zapewniającym komunikację przez Bluetooth oraz Wi-Fi, który też realizuje interfejs użytkownika, co przy braku spójnych i uniwersalnych rozwiązań w zakresie oprogramowania na poziomie systemu operacyjnego w praktyce oznacza, że do każdego domowego IoT konieczne jest użycie osobnej aplikacji. Zapewne osoby młode nie mają z tym problemu, ale wiele z pozostałych (64%) uznaje to jako nadmierne skomplikowanie, a całą rzecz niewartą zachodu.
Użytkownicy chcą korzystać z prostych rozwiązań o charakterze uniwersalnym, najlepiej jednej aplikacji dla wszystkich urządzeń w domu. W języku angielskim nazywa się to terminem "ecosystem", a więc czymś zunifikowanym od strony technicznej. Takie same oczekiwania mają w stosunku do producentów sprzedawcy, którzy muszą mieć wiedzę, aby doradzić i odpowiadać na pytania osób mniej biegłych i zorientowanych w nowych technologiach, a nikt jej nie udziela ani nie prowadzi szkoleń.
Jak widać, rynek do IoT podchodzi praktycznie: chce płacić, ale za konkretną wartość produktu, bez przepłacania za nowości lub małą użyteczność. Jak podaje Accenture, efekt "wow" w przypadku IoT jest niewielki, bo generalnie w dzisiejszych czasach trudno jest zaskoczyć czymś przełomowym. Nawet smartfony spowszedniały.
Zrozumienie potrzeb potencjalnych użytkowników zawsze jest kluczem do sukcesu produktu na rynku i wydaje się, że w przypadku IoT producenci za bardzo uwierzyli, że ogromny potencjał rynkowy IoT oraz wczesna ekspansja zapewnią im łatwość zdobywania rynku. Badanie Accenture jest dowodem, że w dzisiejszej elektronice dla nikogo nie ma dróg na skróty.
Robert Magdziak