Problemy pogłębiają się też na skutek zmian na rynku pracy inżynierów. Na całym świecie brakuje specjalistów zajmujących się układami analogowymi, ale i w wielu innych dziedzinach elektroniki dobry i doświadczony inżynier jest na rynku poszukiwany. A przecież konstruktorzy to elita elektroniki. Oprócz zmian technicznych w rachunku zysków i strat dla usług projektowych muszą się znaleźć koszty zatrudnienia.
O ile tania i niewykwalifikowana siła robocza nie jest jeszcze w Polsce droga w porównaniu do krajów Europy Zachodniej, o tyle nie da się tego powiedzieć o doświadczonych fachowcach. Wielu z nich zarabia porównywalne pieniądze, jak ich koledzy na Zachodzie i z pewnością są one wyższe od rynkowej średniej.
Coraz rzadziej daje się też zachować ogólną specjalizację i znać dobrze na wszystkim. Nierzadko każdy większy i bardziej złożony projekt wymaga pogłębiania wiedzy przez wszystkich. W takiej sytuacji decyzja o poszukaniu możliwości konstrukcyjnych poza firmą wydaje się naturalnym dążeniem do minimalizacji czasu i kosztów.
Modernizacje
Z uwagi na to, że duża część krajowego przemysłu elektronicznego w skali małych i średnich przedsiębiorstw jest powiązana w znacznej mierze z przemysłem, czas życia na rynku wielu produktów wytwarzanych przez krajowych producentów jest stosunkowo długi. Wiele aplikacji ma uniwersalny charakter wykorzystywany bez większych zmian przez lata.
Stąd nierzadko takie projekty trafiają do zewnętrznych biur konstrukcyjnych na tzw. modernizacje. Jest to często korzystne, bo zespół konstruktorów można skierować do nowych zadań, natomiast starsze urządzenia nie wymagają długotrwałych uzgodnień, przygotowywania prototypów, testowania i ich unowocześnienie przez zewnętrzne biuro projektowe wydaje się naturalnym działaniem.
Modernizacja to zwykle przeprojektowanie płytki drukowanej pod elementy SMD zamiast przewlekanych, nierzadko zmiana wyświetlacza lub integracja nowocześniejszego zasilacza, lepszych złączy i podobne zmiany o ograniczonej głębokości. Przy okazji można dodać nowe funkcjonalności, nawet jeśli będą one tylko usunięciem znanych błędów konstrukcyjnych.
Modernizacje pierwotnie były domeną dystrybutorów podzespołów elektronicznych, którzy jednocześnie mają własne zaplecze produkcyjne i wielu mniejszych producentów kontraktowych, dla których były one okazją nie tylko do produkcji, ale także do nawiązania bliższych relacji z klientami z branży oraz metodą na zdobywanie doświadczeń.
Mając dostęp do podzespołów, można było znacząco obniżyć koszty wielu projektów przez dopasowanie ich do typowych i popularnych, a więc zwykle tańszych elementów. Niemniej z czasem widać, że unowocześnianie wykonują wszyscy, traktując to zlecenie jako normalną usługę.
Outsourcing znaczy tanio, najlepiej za darmo
Dużym zagrożeniem dla przedsiębiorstw działających w zakresie projektowania i programowania elektroniki są ponadto osoby prywatne nieprowadzące firmy i przeważnie działające na nielegalnym oprogramowaniu, na przykład w domu po godzinach normalnej pracy zawodowej. Ceny oferowane przez nich są bezkonkurencyjne - gdyż nie mają niemal żadnych kosztów.
Oczywiście możliwości realizacji zleceń przez takie osoby zawsze były i zapewne będą, ale w sumie osoby te nie mogą przebić się poza drobne niszowe projekty dla mało wymagających klientów. Ich znaczenie na dojrzałym rynku byłoby pomijalne, natomiast w sytuacji, gdy cena usługi jest często najważniejszym parametrem selekcji, a rynek jest jeszcze młody i brakuje na nim dużych dobrze opłacanych zleceń od największych firm, osoby te tworzą dolny cenowy pułap odniesienia dla rynku i punkt do porównań.
Specjaliści uważają, że rynek usług projektowych w Polsce jest trudny w przypadku współpracy biura z małymi i średnimi przedsiębiorstwami produkującymi elektronikę. Tej wielkości firmy często nie przekraczają masy krytycznej, rozumianej jako duża liczba sprzedawanych urządzeń tak, aby móc pokryć zwiększone koszty związane z przygotowaniem projektu lub jego fragmentu w profesjonalnym biurze.
Wiąże się to niestety ze znacznie dłuższym czasem pracy nad projektem oraz zazwyczaj gorszym produktem końcowym. Generalnie niska cena jest jednym z najważniejszych kryteriów przy wyborze firmy projektowej, bo skoro projekt ma zrealizować firma zewnętrzna, czyli w ramach outsourcingu, to uważa się, że głównym zyskiem musi być obniżka kosztów.
Niewiele firm jest w stanie wyliczyć, ile kosztuje ich całościowe przygotowanie projektu urządzenia wewnątrz firmy, bo proces ten trwa miesiącami i angażuje w różnym stopniu znaczną część kadry. W przypadku zlecenia zewnętrznego cena usługi pojawia się na fakturze i wielokrotnie silniej przebija się do świadomości jako duża cyfra niż koszty własne, nawet jeśli te są wyższe.
Na rynku panuje ponadto duża nieświadomość klientów biur projektowych, zwłaszcza tych, dla których elektronika nie jest głównym profilem firmy, którzy sądzą, że wykonanie projektu to temat prosty i szybki, a więc musi być tani. Pogląd taki wynika z niewiedzy na skutek słabej orientacji w elektronice, niejasnych konsultacji z fachowcami pracującymi na czarno, a nawet na porównaniu cen podobnych produktów innych producentów dostępnych w handlu z planowanym własnym potencjałem sprzedaży.
Zbijaniu cen projektów do absurdalnie nierzadko niskich poziomów sprzyja polityka niektórych firm zajmujących się projektowaniem, dysponujących zapleczem produkcyjnym, którym zależy, aby maszyny pracowały i zarabiały, a projektowane urządzenia były później zamawiane do produkcji. W takiej sytuacji projekty wykonuje się bezpłatnie lub za symboliczną opłatą w zamian za późniejszą ich produkcję w firmie i wyższe ceny jednostkowe.
Taki sposób sprawdzi się w przypadku prostych urządzeń, gdzie nakład pracy nie jest szczególnie wysoki, ale na młodym rynku na razie jest ich na tyle dużo, że z czasem mogą stworzyć zalążek branżowego standardu wycen, co już byłoby groźne dla rozwoju.
Na koniec narzekania na niskie ceny warto jeszcze zwrócić uwagę na poruszany w rozmowach ze specjalistami pracującymi w biurach projektowych problem z nierzetelnością klientów, niestety głównie z dużych firm, które wykorzystują swoją przewagę nad małym zespołem zewnętrznym, zlecają projektowanie po niskich kosztach w zamian za obietnicę produkcji i nie dotrzymują jej.
Dużo pytań a mało zleceń
Biura projektowe sygnalizują, że dostają wiele pytań na temat warunków projektów i tylko niewielka ich część zmienia się z czasem w zlecenia. Przygotowywanie ofert w przypadku projektów układów elektronicznych może być pracochłonne i według ostrożnych szacunków stanowi do 10% czasu pracy.
Dlatego biura działające w Europie Zachodniej pobierają typowo za samo wstępne rozpoznanie projektu około 5% jego wartości. W Polsce nie jest to praktykowane. Dlatego bardzo często firmy elektroniczne wykorzystują biura projektowe do przeprowadzenia analizy opłacalności danego rozwiązania, właśnie poprzez pytanie ofertowe.
Niestety rzadko za nimi idą konkretne zlecenia, bo albo w ogóle nie było takich planów, albo dostanie je inny usługodawca, który będzie tańszy w "przetargu". Problemem jest ponadto długie ustalanie zakresu prac z klientami, które czasem trwa ponad 6 miesięcy. Mało kto ma dobrze sprecyzowane oczekiwania, wie dokładnie, czego potrzebuje.
Większość ma jedynie ogólną wizję, która w trakcie kolejnych pytań i analiz potraf isię znacząco zmienić. Oczywiście biuro projektowe jest od tego, aby przez proces analizy funkcjonalności i założeń technicznych przygotować szczegółową koncepcję projektu, ale wiele miesięcy jest niestety utrudnieniem.
Sektor przyszłościowy i powoli się rozwija
Rozwój rynku usług projektowych przebiega powoli, a tempo zmian wyznacza w dużej mierze to, co dzieje się w kraju w zakresie nowych inwestycji, współpracy zagranicznej i ogólnego potencjału rynku od strony technicznej. Kryzys, brak w wielu obszarach dojrzałych relacji biznesowych, presja na cenę, niewielka wiedza na temat, co można dostać i za ile, sprawiają, że sektor usług projektowych dla elektroniki uważany jest powszechnie za trudny.
Ale za to jest na nim na razie mała konkurencja przy zwiększającej się liczbie zleceniodawców. Wielu klientów biur projektowych ma niewiele wspólnego z elektroniką, stąd oczekują kompleksowych rozwiązań. Branża jest z pewnością dla cierpliwych i trudno w niej planować rozwój, niemniej po przebrnięciu przez długie i żmudne negocjacje za pierwszym razem nierzadko zawiązuje się trwała współpraca i opisane zjawiska negatywne nie mają już takiego silnego wydźwięku.
Z uwagi na długie czasy negocjacji handlowych i realizacji projektów, a także na skutek sporego ryzyka wiążącego się ze zmianami technologii, zakresu robót czy niemożliwością przewidzenia wszystkich problemów, jakie pojawią się podczas pracy, ważną sprawą jest zapewnianie sobie elastycznych umów gwarantujących zapewniających finansowanie.
Nie jest to łatwe, stąd wiele biur projektowych jest dodatkiem do innego biznesu, dostarczającym niezbędnego przychodu. Pozytywne jest również to, że prawdziwi inwestorzy szukają firm, a nie osób świadczących usługi nielegalnie, w obawie o jakość produktu końcowego, który w przyszłości ma przynosić zleceniodawcy dochody.
Oznacza to, że wiele negatywnych zjawisk opisanych powyżej z czasem będzie słabnąć. Projektowanie elektroniki na zlecenie jest sektorem przyszłościowym także z powodu ogólnie słabego przygotowania absolwentów politechnik do takiej pracy, braku na rynku inżynierów z kilkuletnim stażem, posiadających odpowiednie doświadczenie do odpowiedzialnego projektowania profesjonalnej elektroniki spełniającej normy.
Dobrzy projektanci z doświadczeniem i wiedzą są poszukiwani na rynku pracy i wcale nie ma ich wielu. W efekcie płace tej grupy zawodowej są dość wysokie i stale rosną, co przekłada się na koszty projektów ponoszone przez producentów elektroniki. Wielu dobrych projektantów z czasem otwiera własne firmy, produkcyjne lub projektowe, co jeszcze bardziej będzie w przyszłości skłaniać producentów do tego, aby oddawali projekty na zewnątrz.