Aktualnie światowy rynek takich produktów wynosi około 6 mld dolarów, w czym zawierają się głównie inteligentne zegarki rozszerzające możliwości smartfonów. Niemniej prognozy IHS mówią o 33 mld dolarów obrotów w tym segmencie w 2019 roku, co sugeruje, że na zegarkach się z pewnością nie skończy. Za najbardziej perspektywiczne obszary rozwoju tego sektora uznaje się elektronikę informacyjno-rozrywkową i medyczną. Plany zakładają obłożenie wielu miejsc naszego ciała (głowa, pierś, ręka) sensorami po to, aby monitorować stan zdrowia, oraz małymi wyświetlaczami, głośnikami i mikrofonami, aby dostarczać informacji i szeroko rozumianej rozrywki.
Aplikacje medyczne kierowane będą głównie do osób starszych oraz tych, którzy uprawiają sport po to, aby monitorować ciśnienie krwi, poziom glukozy, tętno, temperaturę, a nawet automatycznie wzywać pomoc, gdyby osoba nosząca czujnik przewróciła się lub straciła przytomność. Ten obszar aplikacyjny będzie chyba najważniejszy, bo sprzęt medyczny jest zwykle wyraźnie droższy, a więc zapewnia lepsze przychody od konsumenckich gadżetów oraz trafia głównie do osób w podeszłym wieku. Ta grupa w znikomym stopniu kupuje najnowsze smartfony i tablety, dlatego stworzenie grupy produktów skierowanych właśnie pod ich potrzeby ma zdaniem analityków IHS dać możliwość osiągnięcia znacznych przychodów, do tej pory niedostępnych. Z kolei produkty "noszone" z sektora informacyjno-rozrywkowego mają szansę trafić do osób młodych, aktywnych i interesujących się nowościami. Dla nich będą to użyteczne gadżety, często uzupełniające i dopełniające smartfony i inny posiadany już sprzęt.
Mimo wielu działań marketingowych i dopiero rodzącego się rynku o sporym potencjale, z pewnością dalekiego od nasycenia, na razie sprzedaż elektroniki noszonej idzie opornie. Badania pokazują, że wiele osób, które skusiło się elektronikę noszoną zwykle korzysta z niej nie dłużej niż pół roku. Po tym okresie przychodzi zmęczenie ciągłym ładowaniem, ograniczoną funkcjonalnością i niedopracowaniem wymagającym od użytkownika ciągłego nadzoru (baterii, transmisji). Większość z takich gadżetów trafia wtedy na dno szuflady, bo okazuje się, że korzyści jest niewiele, a obowiązków dużo.
Z uwagi na takie ograniczenia rynek elektroniki noszonej będzie wymagał wielu nowych technologii, które przede wszystkim muszą uwolnić od problemów z zasilaniem. Bez tego nie ma szans na rozwój, stąd wielkie firmy szykują sporo premier. Przykładem może być Intel, który zamierza ostro wejść na rynek elektroniki noszonej proponując do niej nowe procesory o nazwie Quark oraz zmodernizowane znane układy z rodziny Core, które będą produkowane w technologiach 10 nm już w 2015 roku i 7 nm dwa lata później. Zdaniem Intela nowe technologie pozwolą zaoferować procesory o wydajności obecnego Core i7 pobierające 5 W TDP, a więc aż 15-krotnie mniej niż teraz. Intel zawsze powtarzał, że będzie się bronił za pomocą przełomowych nowości i chyba właśnie zamierza przystąpić do zdecydowanego działania.
Mimo, że elektronika noszona wydaje się z punktu widzenia elektroniki specjalistycznej czymś odległym, wiele rozwiązań, jakie zostaną tam wypracowane szybko trafi też do sprzętu profesjonalnego. Z technologicznego starcia Intela i ARM-a oraz aplikacji elektroniki noszonej my jako branża profesjonalna możemy tylko zyskać i to bardzo dużo.
Robert Magdziak