Na rysunku 1 pokazana została ocena, jak w ostatnich trzech latach kształtowała się koniunktura na rynku multimetrów i mierników cęgowych. Wykres pokazuje, ile procent firm uczestniczących w niniejszym raporcie zanotowało wzrost obrotów w jednym z siedmiu przedziałów. Z danych wynika, że za najlepszy dla branży można uznać rok 2008, gdyż wówczas sprzedaż u większości dostawców rosła i to w dobrym średnim i wysokim tempie, które dla co piątej firmy z tego zestawienia zbliżało się do 50%.
Ale i 2007 rok też był całkiem udany, dla niektórych firm może nawet okazał się najlepszy w ostatniej dekadzie. Wprawdzie pod koniec 2008 roku w krajowej gospodarce zaczęło się już dziać nie najlepiej i rynek zaczął mocno hamować, niemniej zjawisko to niekoniecznie przełożyło się na branżę aparatury pomiarowej, dla której zawsze pod koniec roku sprzedaż jest największa.
Z tego też powodu różnice między 2008 a 2009 rokiem są chwilami ogromne, bo sprzedaż co drugiej firmy dystrybucyjnej spadła, a co piątej zmalała dość znacznie, bo powyżej 25% w skali roku. W porównaniu do innych sektorów elektroniki, koniunktura na rynku popularnej aparatury pomiarowej charakteryzuje się tutaj znacznie większą podatnością na wpływ tego, co dzieje się w gospodarce, większym rozchwianiem i znacznie szybszą i głębszą reakcją na wydarzenia.
Z wypowiedzi specjalistów zebranych podczas przygotowywania niniejszego opracowania wynika, że na początku 2010 roku w branży pomiarowej nadal nie widać odbicia, a styczeń okazał się ciężkim okresem dla wielu firm z omawianej grupy. Co ciekawe, mimo spadków i omówionych powyżej trudności, jakie towarzyszą sprzedaży multimetrów, osoby związane z tym biznesem w większości uważają rok 2009 za dobry (rys. 2).
Tylko 17% odpowiedzi w ankietach wskazało, że był on nie najlepszy, kwalifikując tym samym ostatnie miesiące do okresu, który cieszymy się, że już mija. Prawdopodobnie wynika to z tego, że wiele firm dystrybucyjnych zajmujących się aparaturą pomiarową powstało kilkanaście lat temu, a część wiodących przedsiębiorstw zaczęła działać tuż po przemianach gospodarczych.
Na przestrzeni tych lat rynek zaliczył co najmniej kilka dołków i tym samym krajowe firmy nauczyły się funkcjonowania w trudnych warunkach i nie są to dla nich wydarzenia i zjawiska, z którymi dopiero teraz muszą się nauczyć sobie radzić. Co więcej, znaczna część ich właścicieli doskonale pamięta czasy sprzed przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku i traktuje je jako poziom odniesienia dla kategorii „jest źle”. Przy tak nisko ustawionej poprzeczce do porównań, dobre oceny zaczynają wydawać się naturalne.