Są też kłopoty
Niewątpliwie problemem rynku usług kontraktowych jest jeszcze kryzys, który trwał przez cały miniony rok, ograniczając dopływ zleceń z kraju i zagranicy. W sytuacji, gdy w ostatnich latach kupionych zostało wiele linii technologicznych, oznacza to, że branża dostała lekkiej zadyszki związanej z koniecznością spłacania kredytów i mniejszymi dochodami z realizacji zleceń. Na szczęście koniunktura sukcesywnie się poprawia, chociaż niestety firmy sygnalizują, że proces odbudowy rynku zachodzi dużo wolniej, niż wcześniej zakładano.
Powodem wolnego odbicia może być to, że na rynku usług panuje silna konkurencja i to w skali kraju, ze strony firm dalekowschodnich, ale od jakiegoś czasu również zachodnich. To dlatego, że wszechobecny kryzys wymusza na producentach EMS z całej Europy kolejne obniżki cen i prowadzi do przetasowań. Oprócz spadku dochodów każde spowolnienie w gospodarce prowadzi też do wielu patologii związanych na przykład z zaniżaniem cen kosztem jakości, większej aktywności firm "garażowych", a więc producentów bazujących na starym sprzęcie, którzy konkurują wyłącznie ceną.
Andrzej DanielewiczBornico
Obecnie dla większości klientów montaż kontraktowy nie oznacza samej usługi montażu. To, czego poszukują klienci to partnera w rozwijaniu własnego biznesu, którego elementem składowym jest elektronika. Przy tak rozumianej współpracy partner taki musi zająć się całą problematyką przedsięwzięcia pod tytułem "montaż modułów elektronicznych" lub wręcz urządzeń wraz z całą logistyką - montażem mechanicznym, testowaniem itp. Kompleksowość usług to także coraz częściej coś więcej niż montaż z całą logistyczną otoczką. W przypadku naszego zakładu współpraca z klientem rozpoczyna się zwykle dużo wcześniej, już na etapie projektu lub jednej z faz projektu. To jest właśnie to, czego poszukują klienci - całościowej realizacji zagadnień związanych z produkcją elektroniki. W związku z zawrotnym tempem rozwoju gospodarki ważne jest także, aby tak wdrażanie, jak i sama produkcja były realizowane w możliwie krótkich terminach, co dla klientów może przekładać się na sukces rynkowy. Widać także ogólny trend, że oprócz ceny coraz większy nacisk kładziony jest na jakość wyrobu i stosowane procedury zapewnienia jakości.
Wiadomo, że większość produkcji sprzętu powszechnego użytku, produkowana w milionach sztuk, lokowana jest w krajach Dalekiego Wschodu. Nie zmienia to faktu, że pozostaje ogromna przestrzeń do rozwoju dla lokalnych firm zajmujących się montażem kontraktowym elektroniki. Stopień nasycenia naszego kraju oraz krajów zza wschodniej granicy w przeróżnego rodzaju rozwiązania elektroniczne i informatyczne jest wciąż na niskim poziomie w porównaniu z krajami bardziej rozwiniętymi. Powoduje to, że tego typu rozwiązań przybywa w szybkim tempie, a to przekłada się na rosnący popyt na montaż usługowy elektroniki. Jeśli dodamy do tego fakt, że jesteśmy nadal bardzo konkurencyjni w stosunku do firm zza zachodniej granicy, to widać, że perspektywy rozwojowe firm kontraktowych są całkiem dobre. |
Ich niski poziom technologiczny przekłada się na słabą jakość i niestety psuje relacje na rynku, bo oczywiście od razu tego nie widać. Inną patologią jest dość duża rotacja pracowników, co wynika z cięć cen usług i kosztów pracy oraz dużej liczby firm EMS na rynku krajowym. Oczekiwania w zakresie wynagrodzenia nie zawsze idą w parze z wydajnością pracy, a kłopot z pozyskaniem doświadczonej kadry oraz ogólny brak fachowców na rynku nie sprzyja stabilności.
Wiadomo, że nawet najlepsze maszyny wymagają posiadania w gronie specjalistów. Jednak skoro firmy sygnalizują kłopoty kadrowe w tym obszarze, to świadczy to pośrednio o szybkim rozwoju. Przetasowania związane z kryzysem zwiększyły też polaryzację rynku w zakresie typów zleceń. Te dotyczące dłuższych serii w większym stopniu wędrują na Daleki Wschód, krótkoseryjne zostają w kraju.
Wynika to z nasilającej się presji na ceny usług kontraktowych, wynikającej nie tylko z kryzysu, ale także z tego, że takie są oczekiwania firm OEM-owych. Outsourcing zawsze był postrzegany jako narzędzie do cięcia kosztów, więc takie zjawiska są wpisane w profil tej branży. Cały czas rosnąca liczba firm, które zajmują się montażem, poszerza ponadto pole manewru tych, którzy szukają partnera, co oczywiście musi zaostrzać konkurencję.
Problem z komponentami
Od drugiej połowy 2009 roku na rynku elektroniki występują spore kłopoty z kupnem elementów elektronicznych. Specjaliści nazywają okres ten czasem alokacji dostaw i jest on wielkim problemem dla rynku dystrybucji i pośrednio dla firm EMS. Firmy te z jednej strony poddawane są presji ze strony klientów potrzebujących podzespołów, z drugiej zderzają się z opóźnieniami po stronie producentów. Im mniejszy rynek, tym kłopoty są większe, co firmy krajowe z pewnością potwierdzą.
Poza brakiem możliwości zarabiania na sprzedaży, dystrybutorzy i firmy kontraktowe przejmują odium popsutych relacji, niedotrzymanych obietnic w stosunku do klientów, wpadek z fałszywkami oraz utraty klientów na rzecz innych firm, które miały więcej szczęścia. Alokacja zawsze sygnalizuje koniec trudnych miesięcy. To dlatego, że zmagający się z kryzysem i mniejszym popytem producenci elektroniki kupowali w 2008 i na początku 2009 roku mniej układów scalonych, zmuszając firmy półprzewodnikowe do ograniczenia produkcji i zahamowania inwestycji oraz powodując w konsekwencji spadki cen chipów.
Strach miał wielkie oczy, bo firmy pamiętały poprzedni kryzys sprzed 7 lat i minimalizowanie strat zakładało w większości przypadków, że zła koniunktura potrwa co najmniej półtora roku. Niemniej przecenione półprzewodniki szybko znalazły chętnych, a popyt na sprzęt konsumencki wystrzelił w górę. Popyt wzrósł i 2010 rok przyniósł szybkie ożywienie, które zderzyło się z pustymi magazynami komponentów oraz wyhamowaną produkcją. W ciągu kwartału czas oczekiwania na dostawę urósł do około 20 tygodni, ceny wzrosły, co dla firm kontraktowych też jest sporym problemem, bo jak mają one zarabiać, gdy podzespoły są im niezbędne do pracy?